Trwa ładowanie...

[recenzja] ''Młyn i krzyż'': Tylko dla orłów!

[recenzja] ''Młyn i krzyż'': Tylko dla orłów!
d3u72ii
d3u72ii

Lech Majewski, pierwszego dnia festiwalu w Gdyni, zaprezentował swoje ostatnie dzieło, międzynarodową koprodukcję - *„Młyn i krzyż”.*

Prezentowany obraz, czego nie ukrywa reżyser, nie jest kinem rozrywkowy skierowanym do szerokiej widowni. Film, mimo doborowej obsady rodem z Hollywood, jest bardziej hołdem reżysera skierowanym ku sztuce renesansu, a konkretniej malarstwu Petera Bruegela, niż seansem wypełnionym typową filmową dramaturgią. Cóż za ironia losu, kiedy taką rzadkością są światowe gwiazdy u polskiego twórcy, dzieło ostatecznie skierowane jest do określonego typu odbiorcy.

Produkcja Majewskiego, osadzona w roku 1564 - tym samym, w którym Bruegel namalował swoje arcydzieło – splata wątek cierpienia Chrystusa z cierpieniem Flandrii uciskanej politycznie i religijnie przez Hiszpanów. W tym kontekście Bruegel, najbardziej ceniony filozof pośród malarzy, jawi się jako Szekspir Flandrii a jego obraz opowiada o tragedii historii i wartości tolerancji.

Filmy polskiego reżysera, wypełnione symboliką oraz licznymi kulturowymi odwołaniami, często sięgają do najlepszych malarskich tradycji, jak choćby „Ogród rozkoszy ziemskich” oparty na obrazie Hieronima Boscha.
Spomiędzy przeszło pięciuset postaci w obrazie, Lech Majewski wybrał tuzin osób, których losy łączą się ze sobą w filmie „Młyn i krzyż”. Rutger Hauer odtwarza postać Petera Bruegela, Michel York gra bankiera i kolekcjonera obrazów- Jonghelincka, zaś Charlotta Rampling występuje w roli Marii.

d3u72ii

Wszystko z powyższej charakterystyki jawi się nam wspaniale, na miarę światowego kina o wysokiej jakości artystycznej. I oczywiście tak jest. Choć nie mogę się do końca szczerze ogłosić świadkiem geniuszu, jakim rzekomo zabłysną reżyser w swoim ostatnim dziele. Przyczyna tego jest prosta - „Młyn i krzyż” dla osoby nie będącej historykiem lub choćby znawcą w dziedzinie sztuki, może wydać się trudny w symbolice i przez to nie w pełni zrozumiały. Widzowie mogą potraktować twórczość Majewskiego jako element malarskiej awangardy. Co jednak nie czyni ten film mniej ciekawym z samego założenia.

Niestety, z racji samego medium jakie wybrał reżyser do zainscenizowania tej niezwykłej historii tworzenia (lub też projektowania) epokowego dzieła przez postać malarza, „Krzyż i młyn” będąc filmem, może niektórych poruszyć symboliką, zachwycić wizualnie, jednak fabularnie jest typowo nużący. Niczym wykład skierowany do nieświadomej swych dziedzictw kulturowych widowni.
Wyniosłość tematu tego filmowego dzieła i sposób jego prezentacji przeznaczona jest niestety „tylko dla orłów”. Reszcie po tej estetycznej uczcie zaserwowanej przez reżysera, pozostanie jedynie protekcjonalny posmak.

Ocena: 6/10, Redaktor: Katarzyna Kasperska, film.wp.pl.

d3u72ii
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3u72ii