Trwa ładowanie...
gdynia
01-03-2012 15:44

Pierwsza odsłona ''Gdyni na dużym ekranie''

Pierwsza odsłona ''Gdyni na dużym ekranie''Źródło: Film polski
d2tsosw
d2tsosw

28 lutego w zaciszu gdyńskiej Tea-tralnej odbyło się pierwsze spotkanie z „Gdynią na dużym ekranie” – „Gdynia filmowa”. Spotkanie poprowadziło dwóch wykładowców Gdyńskiej Szkoły Filmowej: pomysłodawca projektu – dziennikarz, reżyser, scenarzysta – Marcin Borchardt oraz filmoznawca – Krzysztof Kornacki.

Filmowa inicjatywa upublicznienia filmowych archiwów Gdyni spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności, która zadeklarowała, że z niecierpliwością czeka na kolejną odsłonę cyklu.

Kto by pomyślał, że związki Gdyni z filmem są aż tak ogromne! Zaprezentowane fragmenty archiwalnych filmów fabularnych, dokumentalnych, a nawet amatorskich wraz z interesującym komentarzem prowadzących, miały uświadomić widzom, jak była postrzegana Gdynia w okresie przedwojennym oraz po wojnie.

I tak, w przedwojennej polskiej kinematografii Gdynię widziano nadzwyczaj idyllicznie. - Cała Gdynia śmieje się do bohaterów, a bohaterowie do Gdyni – jak podsumował Krzysztof Kornacki. Jako wymarzone miejsce do życia, siedlisko nowoczesnych obyczajów (w relacjach damsko-męskich to kobiety wiodą prym), miasto ratujące ludzkie dusze, a także port, z którego płynie się wprost do Ameryki, ilustrują Gdynię filmy takie jak „Rapsodia Bałtyku” (1935, reż. Leonard Buczkowski), „Sygnały” (1938, reż. Jerzy Lejtes), „Mały marynarz” (1936, reż. Konrad Toma, Jan Nowina-Przybylski, Jan Łowicz) czy reprezentant popularnego wówczas kina jidysz – „Judeł gra na skrzypcach” (1936, reż. Józef Green, Jan Nowina-Przybylski). „Szlakiem mew” w reżyserii Mieczysława Bila Bilażewskiego (1938) jest natomiast przykładem ówczesnego filmu propagandowego, dziś nazwalibyśmy go – promocyjnym, gdzie Miasto Gdynia pełni rolę autonomicznego bohatera - znów jako idealne miejsce dla ludzkiej egzystencji.

Tzw. „romantyczna promocja Gdyni” kontynuowana jest w także w kinie dokumentalnym. Podczas przeglądu mieliśmy okazję zobaczyć dwa fragmenty kroniki filmowej, realizowanej przed wojną przez Polską Agencję Telegraficzną (ogółem powstało 600 odcinków kroniki, z których większość uległa zniszczeniu w trakcie Powstania Warszawskiego; do dziś przetrwało około 100). W Kronice Filmowej PAT Gdynia również gości często jako narodowy powód do dumy i dowód potęgi II Rzeczypospolitej.

d2tsosw

Sytuacja uległa zmianie po wybuchu wojny. Filmy takie jak „Wolne Miasto” (1958, reż. Stanisław Różewicz), „Orzeł” (1958, reż Leonard Buczkowski) czy „Wraki” (1956, reż. Ewa Patelska, Czesław Patelski) rejestrują wojenne oblicze miasta, które przestało być nagle kolebką szczęśliwości. Dopiero produkcje ostatnich lat - „Miasto z morza” (2009, reż. Andrzej Kotkowski) czy „Czarny czwartek” (2011, reż. Antoni Krauze) powróciły do dawnego spoglądania na Gdynię.

Wszystkich zaskoczyła ciekawostka o niemieckim „Titanicu” z 1942 roku (reż. Herbert Selpin, Werner Klinger), do którego sceny plenerowe realizowane były w Porcie Gdyńskim. Film, wokół którego krąży mnóstwo ciekawych historii, a który powstał na specjalnie zamówienie Ministerstwa Propagandy Rzeszy, prócz nieodzownej warstwy propagandowej zawierał również sporą dawkę dobrej sztuki filmowej. Film z gdyńskimi plenerami zachował się do dziś. Na zakończenie spotkania, w całości wyświetlony został film Amatorskiego Klubu Filmowego Marynarki Wojennej zrealizowany z okazji 30lecia powstania Marynarki.

Kolejne, tematyczne spotkanie z „Gdynia na dużym ekranie” odbędzie się za około miesiąc.

d2tsosw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2tsosw