Trwa ładowanie...
09-07-2016 21:44

Flagowa twarz ''Jaka to melodia'', rap, pianino i czeskie wino

Flagowa twarz ''Jaka to melodia'', rap, pianino i czeskie wino
d45hy1b
d45hy1b

Cieszyn rozpieszcza aurą, lekkim powietrzem, a nocą niebem usianym gwiazdami. Nie tylko niebo przedstawia tu obrazy mniej lub bardziej spektakularne – jesteśmy przecież na festiwalu filmowym Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki. To zobowiązuje – przede wszystkim, aby odwiedzać kina i pokazy zaaranżowane przez organizatorów w czterech, nieodległych punktach miasta: Teatrze im. Adama Mickiewicza, Kinie Piast, Domu Narodowym i zamkowych arkadach.

Piątkowe popołudnie, ruszamy eksplorować. Na pierwszy rzut idą dwa duńskie dokumenty o kobietach: „Szczęście na Fionii” i „Pogoda ducha”. Pierwszy, o młodej, pół-Irance, pół-Dunce, bardzo kochliwej. Do tego stopnia, że po pięciodniowej znajomości nawiązanej w Afryce, zakochuje się i chce wrócić. Wiele o tym mówi, niewiele robi. W końcu schodzi się (już w Danii) z blond chłopakiem, który ma psa i ciepłą kurtkę. Jego też kocha. Razem chodzą na spacery, rozmawiają, śmieją się. Jest fajnie. Dla widza nieco mniej.

Drugi obraz był znacznie ciekawszy. „Pogoda ducha” opowiada historię energicznej 90-latki – Anny Elisabeth Gonge. Energicznej do tego stopnia, że sama organizuje swe urodzinowe przyjęcie, słusznie poprawia kelnerkę i córkę przy doborze miejsc; potem wsiada w samochód i jedzie udzielać się jako wolontariuszka. Pomaga starszym ludziom, bo przecież sama jest jeszcze dość młoda. Swą życiową dewizę „cnotliwe i silne kobiet są fundamentem Danii” wpoiła swym czterem córkom, a potem wnuczkom. Poznajemy historię rodziny, dzieje dziejów, a tych w ciągu 90 lat życia głównej bohaterki zebrało się sporo. Po czasie od „gadających głów” robi się jednak za gęsto.

Można by ulec czarowi skandynawskiego stereotypu: „ugrzecznienia”,ładu, żywej religijności, gdyby nie film ostatni „Pani Søeborg w labiryntach życia”. Tutaj ponownie staruszka. Ale jaka! 95-letnia kopenhażanka dnie spędza w łóżku, paląc papierosy, popijając Manhattan i czytając książki, względnie siedząc na Skypie. Jednak to nie bierne wegetowanie, komunalne mieszkanie i niechciana samotność. Pani Søeborg jest królową. Rodzina i znajomi mówią, że idą do niej na „audiencję”, pokój i łoże iście królewskie, swoboda w menu i obyczaju godna największych umysłów. Pani S. drwi sobie z pastorów, konwencjonalnych rodzin (sama wzięła ślub, ale nigdy nie mieszkała z mężem) i sztywnych poglądów. Nie ma tu usilnego szukania dramatów, jest apoteoza życia silnej, niezależnej i (nie zawsze) cnotliwej kobiety. Zestawienie trzech powyższych obrazów, zrealizowanych w związku ze 100-leciem uzyskania praw wyborczych przez kobiety, zostało przez Kręgi Sztuki zręcznie rozdzielone etiudą Kieślowskiego „7 kobiet w różnym wieku”. Tak
przemyślane cykle chciałoby się oglądać częściej.

Wieczorem miała miejsce cieszyńska premiera dokumentu „Oburoni, człowiek zza horyzontu”. Oglądacie czasem „Jaka to melodia”? Za Janowskim gra na pianinie zawsze uśmiechnięty, czarnoskóry pan. Nazywa się Robert John Osam Gyaabin, a to jego historia. Oburoni znaczy tyle co „biały człowiek”, dosłownie ten „zza horyzontu” – kiedyś określano w ten sposób kolonizatorów, dzisiaj wyraz stracił swe negatywne znaczenie. Oto Robert w Ghanie, do której jedzie na 10 dni, by odkryć rodzinę ze strony niepoznanego nigdy ojca. Jest oburoni. Dzieci krzyczą za nim: „biały!”, a on je filmuje. Amatorską kamerą, którą jak przyznał w rozmowie po pokazie, zakupił dwa dni przed wyjazdem. To niestety widać. Nieintencjonalnie ziarniste zdjęcia opatrzone są ugrzecznioną, „milusińską” narracją. Robert odkrywa siostry, braci wujków, dziadków ze strony stryjecznych kuzynów i po dziesiątym takim spotkaniu staje się to zwyczajnie nudne, tymczasem film trwa 93 minuty. Obraz zasługuje z pewnością na osobną recenzję. Wielki plus dla
organizatorów, że dali publice możliwość rozmowy z twórcą – skądinąd bardzo ciepłym i pozytywnym człowiekiem. Na zwieńczenie dnia, odbył się koncert Vienia – weterana warszawskiego rapu, członka legendarnej Molesty Ewenement, który w Cieszynie promował swoje nowe wydawnictwo „H.O.R.E.”. Co tam się działo, niech zostanie w Las Vegas. Rano przy śniadaniu, Vienio zdradził, iż planuje wydać książkę kucharską. Czy zobaczymy w niej przepis na „tłuste bit(ki)”?

W ramach festiwalu czeka nas jeszcze premiera teatralna, debiut reżyserski Juliana Potrzebnego „Egzaminy”, sztuki w ramach trwającego właśnie roku Krzysztofa Kieślowskiego. Do Cieszyna warto przyjechać na Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki warto przyjechać. Tych emocji (ani filmów na DVD) się nie kupi.

d45hy1b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d45hy1b