Trwa ładowanie...
30-06-2008 11:33

Pożegnanie Piotra Łazarkiewicza

Pożegnanie Piotra ŁazarkiewiczaŹródło: AKPA
d49fb6p
d49fb6p

W piątek 27 czerwca, na Powązkach rodzina, przyjaciele, filmowcy i aktorzy pożegnali Piotra Łazarkiewicza. "Wasza obecność tutaj tak liczna, wasze wzruszenie i żal jest dla nas wielkim wsparciem. Miał rację żyjąc tak szybko, rozdając się tak hojnie" - mówiła Agnieszka Holland.

Mszę żałobną w Kościele Ojców Kamedułów odprawił ksiądz Wojciech Drozdowicz. Na Powązkach był tłum. Zebrała się rodzina, przyjaciele, aktorzy i całe środowisko filmowe. Andrzej Seweryn odczytał list od aktorów Piotra Łazarkiewicza, a Agnieszka Holland opowiedziała o nim jako artyście i człowieku.

"Piotr od wczesnego dzieciństwa, od kiedy grał na organach swego dziadka, od kiedy pochłaniał książki, od kiedy oglądał obrazy, wiedział, że chce wyrażać świat poprzez sztukę, a sztuką najbliższą i najpiękniejszą wydawał mu się film. Niewielu znam filmowców, którzy mieliby sztukę tak bardzo we krwi, jak miał Piotr, i którzy by tak rzadko szli na kompromisy ze światem zewnętrznym - mówiła Agnieszka Holland.

"To co było dla mnie najbardziej poruszające i najpiękniejsze, to była jego droga do tej sztuki. Kiedy oglądaliśmy razem jego wczesne filmy, ja miałam wiele różnych zastrzeżeń, wydawało mi się, że one nie są pełne, skończone.

d49fb6p

Może dlatego, że tak strasznie kochał kino, że tak wiele filmów oglądał, że tak wiele filmów uwielbiał, że tak wiele rzeczy go interesowało, to próbował w swoje filmy wsadzić wszystko, co wiedział, co czuł, czego się nauczył, co obejrzał. Wydawało mi się wtedy, że wartość Piotra jako człowieka i wartość Piotra jako artysty się nie pokrywają. Że on jako człowiek jest ciekawszy, mocniejszy niż to co robi. Jakieś 10 lat temu, w najtrudniejszych dla kina w Polsce czasach, kiedy nagle okazało się, że na filmy, które mają większą ambicję, żeby powiedzieć coś istotnego, żeby powiedzieć coś w nowy sposób, nie ma pieniędzy, właściwie jedynym miejscem, gdzie coś takiego można było robić był teatr telewizji, szczególnie Studio Teatralne 2 Programu.

I tam Piotr zaczął robić rzeczy, w których odnalazł się naprawdę w pełni. Pamiętam, że kiedy zobaczyłam jego pierwszy spektakl, zrozumiałam, że Piotr znalazł niebywały wyraz, niebywałą siłę i niebywałą prawdę. Zaczął robić coś, czego nie było w naszych filmach i czego do dziś nie ma. Zaczął komunikować się z czymś co jest najgłębsze, najodważniejsze, najpełniejsze. Wtedy właśnie uformowała się wokół niego twórcza rodzina, bez której, myślę nie zaznałby w tej pracy tak niebywałej radości. To różniło Piotra od nas wszystkich, a mamy w naszej rodzinie wielu reżyserów - to co robił, robił z niebywałą radością, że jak gdyby się tym nie męczył. Dążył do doskonałości jak każdy dobry reżyser, ale nie to było ważne, ważne było spotkanie, wspólne dochodzenie do czegoś wspaniałego, do czegoś nieoczekiwanego. Tu myślę o tej grupie aktorskiej, o Wieśku Komasie, Marysi Peszek, Marysi Seweryn, Darku Toczku, Rafale Maćkowiaku, Rafale Mohrze, i wielu innych którzy dołączyli i dołączali, o Wojtku Todorowie i o Kasi
Sobańskiej, którzy z min byli tak sprzężeni, bez których nie wyobrażał sobie nie tylko pracy, ale i życia. Nie mówiąc o jego żonie, mojej siostrze, Magdzie i o synu Antku, który stał się jego przyjacielem i najbardziej twórczym współpracownikiem. Miał to szczęście, że udało mu się stworzyć rodzinę. A tak to się w naszym zawodzie dzieje, że kiedy uda się taką twórczą rodzinę stworzyć, to człowiek rośnie i szybuje w górę.

Piotr biegł ciągle, myśmy za nim nie nadążali. Dla niego nie było ważne - powiedział to zresztą kilkakrotnie i uderzyło mnie to - czy to,co robi,jest duże czy małe, czy biedne czy bogate, czy jest w tym dużo czy mało pieniędzy, czy spektakl wystawia w Jeleniej Górze, Zakopanem czy w Warszawie. To nie było ważne. Świat i ludzie interesowali go tak samo na głębokiej prowincji, co w największych metropoliach.

Z biegiem czasu, pracy i spotkań, coraz bardziej się koncentrował na tym, co tutaj, na tym co własne. Wielokrotnie w ostatnich latach próbowałam wyciągnąć go do Francji, do Bretanii, gdzie mamy dom - on nigdy nie miał czasu, bo zawsze musiał pojechać do Koszalina, do Łagowa czy Zwierzyńca.

d49fb6p

W tych wyjazdach nie było żadnej ucieczki. Nie uciekał od siebie, on siebie bardzo hojnie rozdawał. Wśród jego przyjaciół są i aktorzy, i policjanci, i księża, i technicy. Możemy się tutaj wszyscy spotkać i być wdzięczni, że z nami był. Wasza obecność tutaj tak liczna, wasze wzruszenie i żal jest dla nas wielkim wsparciem. Miał rację żyjąc tak szybko, rozdając się tak hojnie.

Przez te wszystkie lata, a znaliśmy się lat 30, nie przypominam sobie żadnego konfliktu z Piotrem, żadnej kłótni. Spieraliśmy się, mieliśmy różne poglądy, ja mu mówiłam, co myślę o jego pracy, on mówił, co myśli o mojej, mieliśmy różnice zdań, ale nie było konfliktu. Takie odczucia ma wiele osób i wcale nie dlatego, że jesteśmy w tym szczególnym momencie i uruchamia się optymizm wspomnieniowy.

Piotr nie był człowiekiem potulnym, był głęboko odważny i uczciwy. Był człowiekiem bardzo silnych przekonań. Kiedy ktoś występował przeciwko tym przekonaniom, kiedy trzeba było bronić naszych społecznych czy filmowych spraw, spraw sztuki czy polskiej demokracji - wychodził z niego lew. Wtedy Piotr był zawsze w pierwszym szeregu i bardzo odważnie i otwarcie walczył o wartości, które są nam drogie, i często za to płacił. Był bezkompromisowy.

Dziękuję bardzo, że przyszliście."

d49fb6p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49fb6p