TOP 10: Słynni aktorzy, którzy stanęli po drugiej stronie kamery
Chcieliby o tym zapomnieć?
Podobno piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami i złymi filmami, a tych, gdzie jak gdzie, ale hen daleko za oceanem, po drugiej stronie amerykańskiego kontynentu, za wzgórzami Hollywood nie brakuje. Znużeni błazeńskimi wygłupami przed kamerą, wielomiesięcznymi przygotowaniami do ról ludzi złamanych kołem życia, kaskaderskimi wyczynami, wkuwaniem kwestii, negocjowaniem wielomilionowych kontaktów i pozowaniem na ściankach, gwiazdorzy z okładek i pierwszych stron gazet zapragnęli coś w swoim życiu zmienić. I stanęli po drugiej stronie kamery.
Podobno piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami i złymi filmami. A tych, hen daleko za oceanem, za wzgórzami Hollywood nie brakuje. Znużeni błazeńskimi wygłupami przed kamerą, wielomiesięcznymi przygotowaniami do ról ludzi złamanych kołem życia, kaskaderskimi wyczynami, wkuwaniem kwestii, negocjowaniem wielomilionowych kontaktów i pozowaniem na ściankach, gwiazdorzy z pierwszych stron gazet zapragnęli coś w swoim życiu zmienić. I stanęli po drugiej stronie kamery.
Nie, nie jest to nic nowego. A i też nie zawsze aktorom nie wychodziło tak spektakularnie jak Madonnie, Angelinie Jolie i Ryanowi Goslingowi. Dowodem tego są chociażby wspaniałe kariery Clinta Eastwooda, Warrena Beatty'ego i Roberta Redforda oraz, ograniczając się już do bieżącego stulecia, George'a Clooneya i Bena Afflecka.
Teraz za kamerę złapał Russell Crowe. Zanim jednak przekonamy się, czy "Źródło nadziei" to jedynie fanaberia, czy dzieło godne uwagi, przyjrzyjmy się paru innym filmom wyreżyserowanym przez aktorskie osobistości. Niekoniecznie złym, czasem nawet i bardzo dobrym, choć fakt faktem, że niektórzy o swoich (nie)śmiałych próbach zapewne woleliby zapomnieć.
Przy wyborze kierowaliśmy się pewnym kryterium – postawiliśmy na tych, którzy trudnej sztuki reżyserii spróbowali tylko jeden jedyny raz.