Trwa ładowanie...
25-05-2005 19:02

Najważniejsze grzechy 'Zemsty Sithów'

Najważniejsze grzechy 'Zemsty Sithów'
d2jf6r3
d2jf6r3

I stało się. Po 28 latach wielka gwiezdna saga George'a Lucasa zatoczyła koło. III Epizod powrócił nas do punktu, w którym to wszystko się zaczęło. Miało być wspaniale, jednak po obejrzeniu go pojawia się pytanie wagi zasadniczej: dlaczego Zemsta Sithów nie zachwyca, skoro ma zachwycać?

Co autor zepsuł, że nie wyszło, tak jak wyjść miało? Jakie są największe grzechy III Epizodu, który według szumnych zapowiedzi miał dorównać Imperium kontratakuje, najbardziej mrocznej części sagi, przez wielu (w tym i piszącego te słowa) uznawanej za najlepszą.

Najważniejszym grzechem wydaje się być to, że George Lucas w ogóle brał się za reżyserowanie. Dwa najlepsze moim zdaniem epizody czyli Imperium kontratakuje i Powrót Jedi nie były reżyserowane przez Lucasa, z kolei przy wszystkich najsłabszych, czyli I-III, to on stał za kamerą.

Najbardziej rażą mnie płascy, papierowi bohaterowie, przede wszystkim dotyczy to postaci ludzkich. Z mechanicznymi i niehumanoidalnymi Lucas radzi sobie całkiem przyzwoicie, ale ludzie łażą po planie jakby kij połknęli i deklamują jakieś przydługie, smętne, łopatologiczne wyjaśnienia, o czym dana postać myśli, czego się boi, za czym tęskni. Oczywiście wywodom tym towarzyszą odpowiednio je ilustrujące ruchy mięśni twarzy.

d2jf6r3

Niestety żaden z ludzkich bohaterów (zwłaszcza tych pozytywnych) nowych epizodów nie ma tak wyrazistej osobowości ekranowej jak zawadiacki awanturnik Han Solo czy choćby znacznie spokojniejszy Luke Skywalker. O żadnym z głównych ludzkich bohaterów nowych epizodów nie da się powiedzieć, że ma jakieś cechy charakteru. Mają co najwyżej po jednej mocno zaakcentowanej cesze i na tym głębia postaci się wyczerpuje.

Najlepszym i najbardziej wyrazistym ludzkim bohaterem nowych epizodów wydaje się być Darth Maul, który dość krótko, ale jednak znacząco zaznaczył swą obecność w Mrocznym widmie. A dlaczego? Bo bardzo dobrze walczył, a bardzo mało mówił!

I tak doszliśmy do kolejnej bolączki Zemsty Sithów i jej dwóch poprzedników: dialogów. Żadną miarą nie można o nich powiedzieć, że są żywe, gładkie, potoczyste. Bardzo brakuje mi ciętych ripost i rozmów zgodnych z rytmem i tempem akcji.

Na samo tempo akcji narzekać nie wypada, ale wypowiedzi towarzyszące poważnym perypetiom bohaterów wołają o pomstę. Dzielni Jedi w tajnej misji na terytorium wroga, albo piloci w ogniu najgorętszej walki gawędzą sobie długimi, nadmuchanymi frazami niczym aspirujący literaci na spacerze po deptaku słynnego uzdrowiska.

d2jf6r3

Przecież dziś nawet małe dziecko wie, że żołnierze w akcji tak nie rozmawiają. W dodatku wszystkie te drętwe kwestie wypowiadane są z tak poważnymi minami, że jedyną reakcją może być uśmiech politowania lub rozbawienia. Lucasowi wystarczyło, żeby postaci powiedziały, to co mają powiedzieć, tak żeby absolutnie nikt nie miał wątpliwości, co robią, zamierzają zrobić lub o czym myślą. Troska o autentyczność dialogów to dla Lucasa sprawa trzeciorzędna.

Jako że scenariusz nie został dopracowany pod kątem jakości dialogów i wyrazistości postaci, aktorzy nie bardzo maja co grać. Męczą się na wszystkie sposoby, aby nadać tym postaciom jakiś podkład psychologiczny, ale z pustego to i Salomon nie da rady nic wycisnąć.

Tak naprawdę jedyne sceny i ujęcia, kiedy starają się nam pokazać, że ich postaci jakoś żyją wewnętrznie, to częste (moim zdaniem zbyt częste) zbliżenia i półzbliżenia ich twarzy, którym usiłują nadać wyraz odpowiedni do kontekstu. Niestety wszystkie te miny wypadają bardzo podobnie i szybciutko zaczynają nużyć, co jeszcze bardziej utrudnia identyfikację i zainteresowanie widza losami danej postaci. Co jest tym trudniejsze, że wszyscy wiemy, jak ten epizod ma się skończyć.

d2jf6r3

Mimo udziału naprawdę dobrych aktorów, gra aktorska w 'Zemście Sithów' stoi na słabiutkim poziomie, ale to nie jest wyłączna wina odtwórców ludzkich ról. Na szczęście dobrze wypadają wszelkie roboty i inne postaci generowane komputerowo. One w jakimś stopniu ratują widowisko, gdyby ludzie im dorównali moglibyśmy mieć naprawdę niesamowity film.

Niestety nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszystko o czym myślał Lucas na poziomie scenariusza to była ilość eksplozji, padających klonów oraz strzelających statków i pojazdów, zamiast ciekawego pomysłu na daną scenę. Przez to wszystkie sceny, jeśli odjąć te wybuchowe atrakcje, wypadają blado i sztampowo.

Co gorsza, a wręcz najgorsza, dotyczy to najważniejszych scen w całej sadze!!! Tak, niestey muszę to powiedzieć, Lucas kompletnie zawalił sceny, na które wszyscy czekali. Przejście Anakina na ciemną stronę Mocy, pojedynek Obi-Wana z Anakinem, narodziny Lorda Vadera czy śmierć Amidali, to wszystko wypada żałośnie.

d2jf6r3

Te obrazy powinny powalić nas na kolana oryginalnością i pomysłowością swoich twórców, a tymczasem (uwaga! bardzo delikatny spoilerek :) wszystko co robi Anakin przechodząc na stronę Sithów, to łypanie spode łba i robienie min wyrażających na przemian złość i niepokój o bliskich (oczywiście minom towarzyszy odpowiedni komentarz słowny dla niezorientowanych), i tak przez kilka scen.

Podobnie przeżywająca rozterki Amidala (lubię Natalie Portman więc piszę to z bólem, ale muszę to powiedzieć) ogranicza się do robienia na przemian min płaczliwych i wyrażających wielkie zdziwienie. O tym, jak i co te postaci mówią w tych scenach już pisałem. Szkoda słów...

d2jf6r3

Jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, pojedynek całej sagi, czyli Obi-Wan kontra Anakin, na tle innych wypada wtórnie i marnie. Reżyser pomyślał, że wystarczy szybko zmontować ujęcia dwóch postaci tłukących się świetlnymi mieczami, potem dać je na niezwykłym tle, w tym przypadku, morza płonącej lawy, i sprawa załatwiona.

Dla mnie niestey to nie wystarczyło. Znacznie lepsza była walka Obi-Wana z Gen. Grievousem. A w ogóle to pan Lucas mógłby się uczyć jak filmować pojedynki szermiercze chociażby na starych polskich filmach, takich jak 'Potop' lub 'Pan Wołodyjowski', a gdyby miał z tym problem mógłby obejrzeć 'Pojedynek' Ridleya Scotta. Tam każda walka jest oryginalna i ciekawa, zawiera kilka widowiskowych i zaskakujących momentów. A praca kamery i montaż to esencja kina.

U Lucasa wszystko jest jednakowe, oparte na jednym jedynym schemacie. Szybkie machanie mieczami i przemieszczanie się walczących, jedyne różnice między pojedynkami to tło oraz konsekwencje walki. Jednym ucinają głowy, innym ręce albo nogi.

d2jf6r3

Lucas po prostu odbębnił jak po sznurku wszystkie najważniejsze etapy intrygi, które miały doprowadzić do przejścia Anakina na ciemną stronę Mocy. Ma dostać się pod wpływ Palpatine'a i zostać jego uczniem? Ok, Palpatine weźmie go na błahy numer z troską o bliskich. Niech młody Jedi porobi trochę min wyrażających złość na przemian z niepokojem, a potem ciach i już jest. Musi być pojedynek między nim a Obi-Wanem, proszę bardzo, nic łatwiejszego. W konsekwencji mamy pięknego Vadera w czarnym zbrojo-kostiumie.

W międzyczasie niech Amidala trochę powykrzywia śliczną buzie w grymasie rozpaczy i niedowierzania i mamy towarzyszące całej sprawie emocje i wątpliwści. W czasie tych 'perypetii' tak naprawdę nie ma ani jednego momentu zaskakującego czy przyspieszającego bicie serca widza. Dzieje się tylko to, co ma się dziać, o czym wszyscy wiedzieli na długo przed filmem.

Wracając do scen znaczących, nie mogę niestety pominąć milczeniem ostatnich ujęć kiedy mały Luke i Leia lądują u przybranych rodziców. Toż to kicz najwyższej próby, jakby żywcem wyjęty z pisemek typu 'Strażnica' i 'Przebudźcie się!'. Do mrocznego filmu s-f pasuje to jak róża do kożucha.

Czy było coś do czego się nie przyczepię? Tak. To co najlepiej wypadło w 'Zemście Sithów', to, tradycyjnie w nowych epizodach, sceny walk. Mamy tu szeroki przegląd nowych pojazdów, które eksplodują, strzelają i kolidują na wszelkie możliwe sposoby. Nowe rodzaje klonów i droidów, nowe scenerie walk. Bardzo dobre efekty. Ale to tylko dodatek do filmu s-f same eksplozje, pojazdy i efekty filmu nam nie zrobią.

Na koniec chciałbym jednak oddać honor panu Lucasowi za tak zwany całokształt. Mimo że epizody I-III wyreżyserowane są raczej nieudolnie, a gra aktorska i dialogi bardziej irytują i rozśmieszają fanów sagi wychowanych na wcześniejszych częściach, muszę przyznać, że wymyślenie tak bogatego świata i drobiazgowe wypełnienie go rozmaitymi rasami, potworami, robotami pojazdami to majstersztyk.

Za to panu dziękuje i biję brawo. I mam cichą nadzieję, że jeśli kiedykolwiek powstaną epizody VII-IX za kamerą nie stanie pan Lucas, a ograniczy się on tylko do roli producenta i autora pomysłu.

ZOBACZ SERWIS SPECJALNY GWIEZDNYCH WOJENZOBACZ SERWIS SPECJALNY GWIEZDNYCH WOJEN

ORAZ ZDJĘCIA Z 'ZEMSTY SITHÓW'

d2jf6r3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2jf6r3