Agnieszka Wielgosz: Prywatnie w niczym nie przypomina serialowej bohaterki
19.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 17:23
Wyciszona i stonowana
Ognista, energiczna i żywiołowa – taką Agnieszkę Wielgosz znają widzowie dzięki serialowi „Pierwsza miłość”, w którym wciela się w Malwinę Florek. Ale prywatnie aktorka w niczym nie przypomina swojej bohaterki. Zazdrości jej nawet tej przebojowości i tupetu, bo, jak zapewnia, ona sama na co dzień jest znacznie bardziej wyciszona i stonowana.
I faktycznie, do niedawna rzadko kiedy stawała się obiektem zainteresowania tabloidów. Niechętnie opowiadała o swoim życiu prywatnym i nie wikłała się w żadne skandale. Do czasu.
Niedawno media obiegła wiadomość, że Wielgosz, zaledwie po trzech latach od ślubu, złożyła w sądzie pozew rozwodowy. Natychmiast pojawiły się nieprawdziwe plotki, że w życiu rudowłosej gwiazdy pojawił się inny mężczyzna, który skradł jej serce.
href="http://film.wp.pl/agnieszka-wielgosz-prywatnie-w-niczym-nie-przypomina-serialowej-bohaterki-6025228691055745g">CZYTAJ DALEJ >>>
Teatr przede wszystkim
Agnieszka Wielgosz urodziła się 19 września 1972 roku w Krakowie.
Przeszła podobną drogę, jak wielu jej kolegów po fachu – marzyła o aktorstwie, po maturze zjawiła się na egzaminie w krakowskiej Szkole Teatralnej, otrzymała dyplom i trafiła na teatralną scenę.
Równocześnie zaczęła występować w filmach i serialach: zadebiutowała w „Spisie cudzołożnic”, a później pojawiała się w „Złotopolskich”, „Plebanii” czy „Pierwszej miłości”. Ale podkreśla, że to teatr jest dla niej priorytetem.
- Na pewno nigdy nie zrezygnuję z teatru dla telewizji, odwrotnie byłabym w stanie gdybym tylko mogła z pracy w Teatrze utrzymać siebie i dzieci – zapewniała w rozmowie z Mariolą Morcinkovą.
Prywatność zastrzeżona
O swoim życiu prywatnym Wielgosz mówi niewiele. Wiadomo, że z pierwszego związku ma syna Maurycego.
Przez kolejne 10 lat spotykała się z Tomaszem Malinowskim – z którym ma córkę Milenę – i wreszcie zgodziła się na ślub. Pobrali się w 2012 roku. Przyjaciele mówili, że byli świetną parą i świata poza sobą nie widzieli.
Niestety, po zaledwie trzech latach zaczęto szeptać, że małżonkom przestało się układać do tego stopnia, że nawet zamieszkali oddzielnie. Rozwód wydawał się kwestią czasu.
''Walczyliśmy o siebie''
Wielgosz nie ukrywa, że rozstanie z mężem jest dla niej bardzo bolesnym przeżyciem i traktuje to jako swoją „osobistą porażkę”.
- Walczyliśmy o siebie – zapewniała w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle Wielgosz. -* Natomiast mamy obydwoje bardzo trudne charaktery, a życie z drugą osobą na co dzień nie jest proste. Zakochać się jest łatwo, natomiast potem, żeby ta miłość kwitła i żeby związek istniał, to jest tak naprawdę bardzo ciężka praca.*
Romans, którego nie było
Rozwód zaraz po ślubie? Nic dziwnego, że dziennikarze zaczęli węszyć,czy nie stoi za tym coś więcej. I zaraz potem wypatrzyli roześmianą Wielgosz w towarzystwie Daniela Kozakiewicza, gwiazdy serialu „Siedem życzeń”. Natychmiast zaroiło się od plotek, że mają romans, a aktorka odeszła od męża dla innego mężczyzny.
Wreszcie Wielgosz miała dość tych insynuacji.
- Do rozstania z moim mężem nie przyczyniły się żadne osoby trzecie, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, więc nieprawdą jest to, że stoi za tym jakiś romans - mówiła agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
* - Jedyną rzeczą prawdziwą jest to, że faktycznie Daniel Kozakiewicz uczy mnie hiszpańskiego, to jest jedyne, co nas łączy. Nie miałam szansy się za bardzo wypowiedzieć. Nie aspiruję też do miana celebrytki i nie jest moją intencją bycie na językach w taki sposób. Jest sezon ogórkowy i nic się nie dzieje, a media i paparazzi szukają jakiejkolwiek sensacji i węszą wszędzie. Tak naprawdę newsa można zrobić ze wszystkiego. Obudować to, podoklejać różne rzeczy.*
Nauczyciel hiszpańskiego
Kozakiewicza, jak opowiadała w "Fakcie", spotkała na placu zabaw, gdzie oboje spędzali czas ze swoimi dziećmi.
– Wydaliśmy się sobie znajomi i tak od słowa do słowa zgadaliśmy się, kim jesteśmy – mówiła.
Kozakiewicz, który niedawno wrócił z Peru, uczy teraz hiszpańskiego. Wielgosz uznała, że to prawdziwe zrządzenie losu – od dłuższego czasu chciała nauczyć się tego języka. Poprosiła więc, by udzielał jej lekcji.
– Zwierzyłam się Danielowi z mojej fascynacji filmami Almodovara. Pomyślałam, że chciałabym się móc porozumieć z nim w jego języku– tłumaczyła. – Lepszego nauczyciela nie mogłam sobie wymarzyć. Jest bardzo wymagający.
Artystyczna misja
Miejmy nadzieję, że wytrwa w postanowieniu i uda się jej spełnić marzenie, jakim jest zagranie w hiszpańskim filmie. A przede wszystkim, że znajdzie czas na lekcje, bo ostatnio Wielgosz nie narzeka na brak zajęć.Gra w serialu, a w ubiegłym roku założyła fundację produkującą spektakle teatralne.
– Chcę wychodzić do ludzi i przekonywać, że dobry, ambitny teatr wcale nie musi być nudny i trudny. Mam plan, żeby także takiego przeciętnego, normalnego widza przyciągnąć do teatru i niekoniecznie na sitkom. Wiadomo, że na Warlikowskiego, którego uwielbiam, przeciętny człowiek już nie przyjdzie, bo będzie trudno, ale może tu tymi gębami serialowymi, przepraszam za wyrażenie, zachęcimy i podwyższymy tę poprzeczkę - mówiła agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
(sm/mn)