Andriej Konczałowski o Wojciechu Jaruzelskim
Znany rosyjski reżyser filmowy Andriej Konczałowski, który realizuje cykl dokumentalny o przywódcach politycznych XX wieku, wśród najbardziej interesujących go liderów wymienia generała Wojciecha Jaruzelskiego.
01.08.2006 12:10
"Interesują mnie ci działacze państwowi, którzy nie bali się podejmować niepopularne decyzje, być autorytarni, wykazywać zdecydowaną wolę polityczną, która społeczności Zachodu wydawała się reakcyjna czy antydemokratyczna. A po latach były rezultaty; można twierdzić, że te decyzje wyszły narodowi na dobre" - oświadczył Konczałowski w wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika "Nowyje Izwiestija".
Zdaniem Konczałowskiego, do takich przywódców należeli generał Jaruzelski, generał de Gaulle czy singapurski przywódca Lee Kuan Yew, który "wprowadził kary chłosty, a dziś uważa się Singapur za najczystsze i najbezpieczniejsze państwo świata".
"Ci przywódcy nie bali się oskarżeń ze strony liberalnych krytyków. Sądzę, że to samo robi dziś Putin: nie boi się cudzej krytyki, ale uważam, że jest jednak niewystarczająco autorytarny" - oznajmił Konczałowski, którego film o nieżyjącym już przywódcy Azerbejdżanu Hejdarze Alijewie miał premierę podczas moskiewskiego festiwalu filmowego pod koniec czerwca. Wcześniej Konczałowski nakręcił film o przywódcy sowieckim Juriju Andropowie.
Reżyser wyraził pogląd, że obecnie żyjemy w czasach "tyranii poprawności politycznej". To, że zarówno w Gruzji, jak i na Ukrainie, panuje trudna sytuacja polityczna, Konczałowski tłumaczy tym, że przywódcy obu krajów "są zmuszeni" realizować liberalne idee Zachodu w narodach, w których brak tradycji zachodniej państwowości.
Jego zdaniem, czasem monarchia bywa lepszym rozwiązaniem od demokracji. Uważa on, że Rosja nie jest gotowa do demokracji. "Jeśli głosuje 40% ludności, to nie jest demokracja - to iluzja" - oświadczył Konczałowski, podając przykład Chin, gdzie "nie ma demokracji, a postęp jest kolosalny".
"Mam nadzieję, że po Putinie nie nadejdzie byle jaki osobnik(...). Zachód potrzebuje słabej Rosji z ogromnymi zasobami gazu i ropy, które można wysysać. A silna Rosja będzie siłą rzeczy agresywna" - oświadczył Konczałowski.