Ten, który patrzył na świat inaczej
Andrzej Munk wyrobił sobie nazwisko jako twórca tragikomicznych dzieł, które (już w latach 60.!) dokonywały rozrachunku z II wojną światową. Dziś żaden z polskich reżyserów nie może się pochwalić takim wyczuciem ironii i dystansem do ówczesnych zdarzeń, jakie miał reżyser „Zezowatego szczęścia”.
Urodził się w 1921 roku w zasymilowanej żydowskiej rodzinie. Tuż przed wybuchem II wojny ukończył krakowskie Państwowe Gimnazjum Matematyczno-Przyrodnicze. Czasów okupacji nie spędził jednak w Krakowie i nie biegał po getcie śladami młodego Romana Polańskiego. Pod fałszywym nazwiskiem Wnuk ukrywał się w Warszawie, gdzie pracował w firmie budowlanej.
Szybko trafił do konspiracji. Związał się z Oddziałami Wojskowymi Powstańczego Pogotowia Specjalistów. W 1944 roku już jako strzelec o pseudonimie „Mateusz“ brał udział w powstaniu warszawskim i bronił Żoliborza. Trafił wtedy w ręce Niemców.