Wywiad z aktorką Anną Dereszowską.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Tak się złożyło, że wszystkie Lejdis - poza Edytą Olszówką - prawie w tym samym czasie zostały mamami. Czy wymieniacie między sobą poglądy i konsultujecie się w sprawach wychowawczych...**
Oczywiście! Podpowiadamy sobie to i owo. Spotykamy się, wymieniamy uwagi. Wiadomo jednak, że macierzyństwo to dość intuicyjna sprawa i nie można ślepo kierować się tym, co radzą znajomi, albo co się przeczytało w książkach.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Czy Lenka widuje się z Wandzią, córeczką Magdy Różczki. Są w końcu rówieśniczkami...**
Znają się i lubią, a teraz, odkąd mieszkamy blisko siebie widują się znacznie częściej...
**
Częściej też będzie pewnie można zobaczyć Lejdis z wózeczkami w pobliskim parku...**
Jeśli tylko nasze kalendarze pozwolą spotkać nam się razem, na pewno (śmiech)
Wywiad z Anną Dereszowską
**
A co z "Lejdis 2"? Są już przymiarki? Twórcy filmu zapewniali, że druga część "Lejdis" powstanie lada moment...a tu cisza.**
Wszystko zależy od Andrzeja Saramonowicza i Tomka Koneckiego. Niestety, panowie przestali ze sobą współpracować i postanowili nie robić razem filmów. Będą więc musieli najpierw uzgodnić między sobą kwestie prawne, by móc myśleć o kontynuacji. Pozostaje nadzieja, że szybko dojdą do porozumienia, powstanie świetny scenariusz i będziemy mogły znów we cztery wkroczyć do akcji.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Tymczasem w zeszłym roku miał swoją premierę niemiecki film "Hardcover" z Pani udziałem...**
Zagrałam tam polską studentkę pracującą jako tancerka w klubie. Dziewczyna tańczy na podeście i rozgrzewa publiczność. Podobne kluby coraz częściej spotyka się też w Polsce. Miałam kilka prób tanecznych z profesjonalistką w tej dziedzinie, która okazała się Polką z pochodzenia od dawna mieszkającą w Niemczech. Muszę przyznać, że była to fantastyczna przygoda. Mój pierwszy - i jedyny jak dotąd - film zagraniczny, kręcony w języku niemieckim. Życzyłabym sobie jak najwięcej takich doświadczeń. To prawdziwe okno na świat.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Udział w zagranicznych produkcjach wiąże się jednak ze znajomością języka obcego. Który opanowała Pani najlepiej?**
Angielski. To dość łatwy język, z którym zdążyłam się już nieźle osłuchać. Telewizja, radio - wszędzie mówi się po angielsku. Oglądając filmy staram się wybierać te bez dubbingu. Wówczas próbuję zrozumieć dialogi, wyłapuję poszczególne słowa i w ten sposób doskonalę język. Myślę, że to dobra metoda. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła wykorzystać język angielski na planie. W końcu robi się coraz więcej koprodukcji - brytyjskich, francuskich, belgijskich - więc i okazji będzie coraz więcej.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Znajomość języka ułatwia również poruszanie się po świecie. Należy Pani do obieżyświatów, którzy biorą plecak lub walizkę i ruszają na podbój świata...**
Chęci są - jak najbardziej (śmiech). Teraz jednak, ze względu na małą, jest to trudniejsze niż dotąd. Zdecydowanie wolę plecak i sen pod namiotem niż pobyt w ekskluzywnym hotelu. Pamiętam wiele takich niesamowitych wakacji pod namiotem - na Mazurach czy nad morzem. Potem plażowanie przez dwa dni na kocach i noce pod jakąś wiatą na sianie. Albo wędrówki po Bieszczadach z plecakami. Fantastyczne przygody! Myślę, że to najpiękniejsze wspomnienia. Pobyt w hotelu pięciogwiazdkowym jest z reguły nudny i przewidywalny. Nie ma to jak spontaniczne wypady, podczas których dzień jest niepodobny do dnia.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
A czy ma Pani na swojej mapie podróży miejsca szczególnie ukochane...**
Mazury i Bieszczady, w których zakochałam się jeszcze w liceum i w tej miłości trwam do dziś. Żałuję, że Bieszczady są tak daleko od Warszawy. Obowiązki zawodowe i macierzyńskie nie pozwalają mi odwiedzać ich tak często jakbym chciała. Trudno ciągnąć Lenkę na weekend taki kawał drogi - jakby nie było to minimum sześć godzin jazdy samochodem. Ubolewam, że drogi w Polsce są tak kiepskie. Ciągle żyję jednak w naiwnym przeświadczeniu, że EURO 2012 sprawi cud i będziemy mieć fantastyczne autostrady.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Czyżby była Pani także kibicem sportowym?**
Absolutnie tak! Niestety, jestem przy okazji malkontentem i pesymistką i jakoś nie potrafię uwierzyć w to, że Polacy będą kiedyś mistrzami świata w piłce nożnej. Mecz oglądam zawsze z przeświadczeniem - "I tak przegramy...". Ostatnio Wisła dała świetny przykład, jak przegrać mecz, którego nie można przegrać. I odpadła z eliminacji, utwierdzając mnie tym samym w moim pesymizmie.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Piotr podziela Pani sportowy pesymizm?**
Nie (śmiech). Na szczęście Piotr jest, nie tylko sportowym, ale i życiowym, optymistą. Ostatnio zaskoczył mnie swymi umiejętnościami piłkarskimi. Kupiliśmy naszej Lence gumową piłkę, a on zaczął ją podbijać, główkować, żonglować. Nie wiedziałam, że tak fantastycznie operuje piłką.
**
Może kiedyś razem sobie pogracie...**
Pewnie tak. Jestem typem chłopczycy. Wychowywałam się razem ze starszym bratem i kuzynami, więc męskie sporty są mi bliskie.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Przypuszczam, że w dzieciństwie stale organizowaliście sobie jakieś zawody.*
Pewnie! Pamiętam nasze wyjazdy do domku w górach niedaleko Żywca, gdzie graliśmy w badmintona i w piłkę nożną. Robiliśmy samoloty, które potem puszczaliśmy z balkonu, albo strugaliśmy z drewna statki i wodowaliśmy je na rzece. Był też oczywiście domek na drzewie, poobijane kolana i żwir wbity pod skórę... Na planie filmowym emocje bywają porównywalne. Na przykład podczas kręcenia "Naznaczonego" miała Pani okazję przeżyć niejedną ekstremalną przygodę. *
Nie nabawiła się Pani choroby morskiej, kiedy kręciliście na jachcie sceny sztormowe...**
Ja nie, ale było kilka osób, które się nabawiły. Podobnie zresztą jak na jachcie w Nicei, gdzie mieliśmy zdjęcia do filmu "Randka w ciemno". Jeśli chodzi o "Naznaczonego", to z niecierpliwością czekam na jego telewizyjną premierę. Byłam ostatnio na postsynchronach i muszę przyznać, że wygląda to fantastycznie. Myślę, że zanosi się na hit...
Wywiad z Anną Dereszowską
**
A na komisariat w serialu "Złotopolscy" jeszcze Pani zagląda?**
Jak najbardziej, ale teraz mamy przerwę wakacyjną. Zagram również w serialu w reżyserii Waldemara Krzystka "...ten ratuje cały świat".
Wywiad z Anną Dereszowską
**
W kogo wcieli się tym razem Anna Dereszowska?**
Od razu powiem, że zależało mi na tej roli. Gram Żydówkę. Akcja dzieje się w czasie wojny, więc, jak można się domyślić, rola jest dramatyczna. Moja bohaterka żyje w getcie, jest mężatką. Tak się jednak składa, że nieszczęśliwie zakochana jest w Polaku. Wielka miłość, ale ...nie mogę więcej zdradzić. To świetnie napisany serial. Trochę szkoda, że z powodu kryzysu ograniczono budżet. W związku z tym sporo scen plenerowych, które są najdroższe w realizacji, zostało wyciętych lub zamienionych na sceny dziejące się we wnętrzach. Z powodu tego serialu mam jeszcze jeden powód do radości. Moja bohaterka jest piosenkarką, będę więc miała okazję zaprezentować na ekranie również kawałek głosu. A ponieważ śpiewanie jest moją wielką pasją, ogromie się z tej szansy cieszę. Mam jednocześnie nadzieję, że ukaże się wkrótce płyta, jaką nagrałam z zespołem Machina Del Tango. Trochę sentymentalnych, odrobinę drapieżnych i szczypta dowcipnych tang w wykonaniu świetnych muzyków.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
Zastanawia się Pani czasem nad tym, co ukształtowało Panią jako człowieka i aktorkę?**
Z pewnością było wiele takich rzeczy. Pamiętam, co powiedziała mi macocha, kiedy zdawałam na studia. Miałam dylemat - architektura czy aktorstwo? Wtedy ona poradziła mi: "Kieruj się sercem". No i zdałam egzamin do Akademii Teatralnej. Do tej pory przypominam sobie jej słowa w momentach wymagających podjęcia ważnej decyzji. Jak dotąd mnie nie zawiodły.
Wywiad z Anną Dereszowską
**
W podróżach stawia Pani na spontaniczność. Czy w życiu też zdaje się Pani na los?*
Zdaję się na los, który do tej pory - i oby tak dalej - był dla mnie łaskawy. Owszem, jak każdy człowiek, mam też swoje plany i marzenia. Chciałabym na przykład po raz kolejny zagrać w filmie zagranicznym. Nie musi to być wcale wielka produkcja, ale warto czasem dla zdrowia i równowagi psychicznej popatrzeć z dystansem na nasze rodzime podwórko filmowe.*
Dziękuję za rozmowę.**