Trwa ładowanie...
d2h21y6
24-05-2013 16:21

Cztery koła i... gąsienice

d2h21y6
d2h21y6

Podobali się wam "Szybcy i wściekli 5"? Nie jesteście w tym nastawieniu odosobnieni. Film znalazł się na 7. miejscu rankingu najlepiej zarabiających produkcji kinowych 2011 roku. Dlatego też reżyser poprzedniej części, Justin Lin, w odsłonie najnowszej serwuje wszystko to, co sprawiło, że "Szybcy i wściekli 5" sprawdzili się jako wybuchowa mieszanka akcji i pościgów, wyłączająca obwody mózgu odpowiedzialne za analizę logiki wydarzeń. I dodaje do tego czołg.

Powraca Vin Diesel i jego zdywersyfikowana etnicznie "rodzina" samochodowych kryminalistów. Swoją rolę dostał ponownie Dwayne "The Rock" Johnson znany z tego, że jego mięśnie wykonują więcej roboty aktorskiej niż twarz. Fabuła też nie zaskakuje, choć o wiele ważniejsze od odpowiedzi na pytanie "Co się tutaj dzieje?" w przypadku serii "Szybcy i wściekli" jest sprecyzowanie "Gdzie się jeździ?" W Europie, trochę po Londynie, a trochę po bliżej niesprecyzowanym regionie Hiszpanii ("Hiszpania? Przecież to inny kraj!" zauważa ku uldze publiczności Vin Diesel na wieść o przymusowej podróży).

The Rock rekrutuje bandę Diesela, aby ta pomogła mu schwytać inną międzynarodową szajkę samochodowych kryminalistów, dowodzoną przez wąsatego byłego oficera brytyjskiej SAS. Haczykiem na kierowcę o gołębim sercu i potężnym basie ma być fakt, że jego dziewczyna, Michelle Rodriguez, która zginęła w części czwartej, jednak żyje. Więc Diesel bez wahania zbiera dawną ekipę i leci do Londynu, aby pomóc znienawidzonym organom ścigania w schwytaniu angielskiego antagonisty.

Od tego momentu rozpoczyna się ponad dwugodzinna jazda bez trzymanki (choć prawdopodobnie z zapiętymi pasami). Pościgi, strzelaniny i pościgi przerywane są tu tylko na chwilkę dialogami pomiędzy bohaterami na temat braterstwa, rodziny i zasad, napisanymi jakby od niechcenia i nawet bez przymrużenia oka. Słuchając Vina Diesela werbalnie bratającego się z Paulem Walkerem, człowiek spodziewa się, że w końcu się po męsku przytulą. Jednak główni bohaterowie są jak ich samochody – gotowi do akcji, nieskorzy do wzruszeń, a oprócz tego nie mogą się przytulać bez wgniecenia drogocennej karoserii.

d2h21y6

O miałkości relacji między bohaterami zapominamy jednak od razu, gdy ci wsiadają za kółko. Jest coś niesamowitego w fakcie, że mając na usługach umiejętności współczesnych speców od efektów specjalnych, zdolnych do kreowania całych nowych światów, studia tworzą filmy, w których cała para idzie w stworzenie dynamicznych i niedorzecznych wyścigów samochodowych.

Auta są tu jak samurajskie miecze, jak przedłużenie woli kierowców, gdy ci przebijają się przez zatłoczone ulice Londynu lub lawirują w ruchu na hiszpańskiej autostradzie. Wielu reżyserów kina akcji lubi chwalić się pojedynczą, kilkuminutową sekwencją pościgu – "Szybcy i wściekli 6" składają się głównie z takich momentów i chwała im za to. Są zrealizowane z pomysłem, nie boją się absurdalnych sytuacji i wybuchów. A do tego w filmie jest czołg.

"Szybcy i wściekli" są idealnym kinem na letni wieczór. Mózg zostawiamy przy okienku w zamian za popcorn i bilet, a wychodzimy wyluzowani i zadowoleni. To jeden z niewielu filmów, podczas których widownia, zachęcona niedorzecznymi popisami mistrzów kierownicy, nie boi się głośno śmiać i klaskać. Samochody są tu szybsze, eksplozje wścieklejsze, a łysa głowa Vina Diesela całkowicie już niezniszczalna – ponad 2 godziny wybuchowej frajdy.

d2h21y6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2h21y6