"Różaniec gruchotał wesoło po gołych plecach"
Natalia Rolleczek zapewne nie zamierzała wywołać politycznej burzy i nie chciała, aby władze stalinowskie wykorzystały jej książkę jako oręż w propagandowej walce z Kościołem katolickim.
A jednak – ją samą oskarżano później o przynależność do „czerwonej burżuazji”, zaś jej powieść, w której wspomina dzieciństwo w Zakopanem, kiedy to w latach 1930-1931 skierowano ją do sierocińca prowadzonego przez siostry Felicjanki, opatrzona adnotacją „Książka zatwierdzona przez Ministerstwo Oświaty jako pożądana w bibliotekach licealnych pismem OC-459-53 z dnia 23 września 1953”, stała się doskonałym narzędziem w rękach komunistów.
Powieść potraktowano jako krytyczny głos, oskarżenie wymierzone w kierunku Kościoła. Chętnie przywoływano co bardziej drastyczne sceny, których w „Drewnianym różańcu” nie brakowało.
- Siostra Modesta szła od łóżka do łóżka. Wprawnym ruchem prawej ręki zdzierała z leżących przykrycia, a lewą wymierzała drewnianym różańcem uderzenia – pisała Rolleczek, dodając, że „różaniec gruchotał wesoło po gołych plecach”.