Nieśmiała i niepewna siebie
Choć dziś zalicza się ją do panteonu najpopularniejszych aktorek PRL-u, mało brakowało, a Starostecka nigdy nie zdecydowałby się na poświęcenie się aktorstwu.
Powód był prozaiczny – mała pewność siebie.
Na szczęście na swojej drodze nastolatka spotkała człowieka, który odmienił jej życie.
- Nazywał się Lech Zarzycki, był aktorem i zapytał, czy nie chciałabym spróbować zdawać do szkoły aktorskiej. Zaszczepił we mnie wiarę, że aktorstwo to posłannictwo, któremu warto poświęcić całe życie - przytacza słowa aktorki magazyn „Show”.
Dzięki Zarzyckiemu Starostecka przygotowała się do egzaminów do Łódzkiej Szkoły Aktorskiej, choć stres nieomal nie wziął góry. O tym, że znalazła się na liście studentów, dowiedziała się od starszych kolegów.