Trwa ładowanie...

Wyszedł na balkon i spytał Polaków, co ich boli. Potem nie mógł spać

Ceniony dokumentalista Paweł Łoziński wyszedł na swój balkon i zaczął kręcić tam film. Po ponad dwóch latach dowiedział się, co boli, smuci i cieszy naszych rodaków, a odpowiedzi zamieścił w "Filmie balkonowym" dostępnym na HBO Max. - Wierzę, że gdyby Polacy spotkali się w takich warunkach balkonowych, czyli słuchając siebie nawzajem z otwartością i bez oceny, to mogliby się porozumieć - mówi reżyser w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Film balkonowy" Pawła Łozińskiego już na HBO Max"Film balkonowy" Pawła Łozińskiego już na HBO MaxŹródło: Materiały prasowe
d1c7v2t
d1c7v2t

Marta Ossowska, Wirtualna Polska: Mogłoby się wydawać, że to pandemia jest najlepszym czasem na nakręcenie filmu z balkonu swojego mieszkania, a pan wpadł na to znacznie wcześniej.

Paweł Łoziński, reżyser "Filmu balkonowego": Zacząłem zdjęcia w 2018 roku, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o wirusie z Wuhan. W "Filmie balkonowym" widzowie nie zobaczą pandemicznej rzeczywistości, bo o tym nakręciłem krótki film dla serii HBO "W domu" i tym samym wyczerpałem już temat.

Przechodniów pytał pan o fundamentalne rzeczy: czym jest miłość, jaki jest sens życia? Dlaczego właśnie na tych kwestiach osadził pan swój film?

Bo jeśli mam komuś zadawać pytania, to najlepiej takie, na które sam szukam odpowiedzi. Nie zawsze łatwo mi je znaleźć, dlatego poprosiłem moich bohaterów o pomoc.

d1c7v2t

Ile osób panu w tym pomogło?

Pod moim balkonem przez 2,5 roku przeszło prawie 2 tys. rozmówców. W montażowni razem z Bartkiem Piaskiem i Piotrem Wójcikiem z tysiąca folderów wyłuskaliśmy perły, najlepsze fragmenty rozmów z 80 osobami.

FILM BALKONOWY - zwiastun

W jaki sposób dokonuje się selekcji z tak ogromnego materiału? Jak wyważa się ciężar pomiędzy mocnymi, intymnymi rozmowami, a tymi banalnymi, tak aby tworzyły spójną całość?

Musiałem sobie przypomnieć własne emocje z kręcenia - jeśli scena mnie poruszyła, rozbawiła, zasmuciła - zostawała w filmie. To dla mnie podstawowe kryterium, wtedy jest szansa, że widz poczuje to samo. Najbardziej zależało nam w montażowni na tym, żeby oddać przypadkowość tych spotkań. Bo to, co mnie tak długo trzymało na balkonie to ciekawość tego, kto zaraz pojawi się w moim kadrze, nieprzewidywalność życia. Chciałem, żeby widz też tę ciekawość w sobie miał.

d1c7v2t

No i to się panu udało. Niektóre wyznania trafią widzów jak obuchem w głowę. Mnie tak uderzyło zdanie "życie jest po to, żeby żyć dla kogoś, a nie dla siebie", bo jestem singielką, więc czy moje życie nie ma sensu?

Pani perspektywa jest może inna niż kogoś znacznie starszego, z innym bagażem doświadczeń i właśnie o tym jest ten film. Inaczej na pytanie: kim jesteśmy i po co żyjemy odpowie starsza pani u kresu życia, a inaczej młoda instagramerka rozwijająca swoją modową karierę. Nie ma jedynej słusznej, właściwej odpowiedzi. Pytania zostają te same tylko w ciągu życia odpowiedzi nam się zmieniają.

Paweł Łoziński, autor m.in. "Filmu balkonowego", "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" i "Miejsca urodzenia" East News
Paweł Łoziński, autor m.in. "Filmu balkonowego", "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" i "Miejsca urodzenia" Źródło: East News

Sporo osób udało się panu uchwycić w "okresie przejściowym" - właśnie kończyli swoje związki, rozpoczynali nowe relacje, wychodzili z nałogów. Im chyba szczególnie trudno było określić, co jest sensem życia, bo właśnie szukali go na nowo.

d1c7v2t

Polowałem na takich przechodniów w ciekawych, czy trudnych momentach życia np. pani, która wyrzuciła z siebie, że akurat ma urodziny, ale w domu nie czeka na nią kolacja ze świecami. To było dla mnie fascynujące, że udało się stworzyć rodzaj świeckiego konfesjonału pod balkonem, że wyzwoliłem w przechodniach potrzebę opowiedzenia o tym, co ich boli, smuci, dotyka, naprawdę otwierali przede mną swoje serca i umysły. Nigdy wcześniej nie poznałem tylu ciepłych, mądrych i otwartych osób. Aż uzależniłem się od tych rozmów na balkonie.

Wciąż zdarza się panu zaczepić przechodniów spod balkonu?

Tak, tylko już nie wyciągam kamery, mam detoks. Może za 10 lat powtórzę ten eksperyment, poproszę moich bohaterów, aby opowiedzieli, co się u nich zmieniło.

d1c7v2t

Zastanawia mnie, jak pan czuł się w sytuacji, gdy zaczepiając nieznajomą osobę, ona przystaje i mówi, że jest obecnie nieszczęśliwa, a jej życie nie ma sensu, po czym po chwili odchodzi, a pan zostaje z tą wiedzą. Jak to na pana oddziaływało?

Jeden z moich sąsiadów zadał mi pytanie, czy mogę spać po nocach. Czasami nie mogłem, ale to część mojego zawodu - jeśli drążę w ludziach kwestie, które dla nich są trudne, z którymi sobie nie radzą, to ja ten ciężar muszę razem z nimi unieść. Nadal ich ciężar jest największy, ale trochę mi go oddali, to może mają lżej? Często im mówiłem, że ja z moja kamerą jestem przekaźnikiem pomiędzy bohaterem i widzem, pokazuję ludzkie historie, po to, żeby ktoś mógł się w nich przejrzeć. Może sobie pomyśli: nie tylko ja mam takie problemy, nie tylko ja się tego boję, o tym myślę, za tym tęsknię. I będzie dzięki temu trochę mniej sam.

Kadr z dokumentu "Film balkonowy" Materiały prasowe
Kadr z dokumentu "Film balkonowy"Źródło: Materiały prasowe, fot: Paweł Łoziński

A co pański film mówi o współczesnej Polsce? Na ekranie widzimy dwóch mężczyzn, którzy zdefiniowali patriotyzm jako szacunek do każdego człowieka, a po chwili wyznaczyli wyraźne granice, dodając "stop równouprawnieniu i pedalstwu".

Jesteśmy dziś bardzo podzielonym krajem, żyjemy w nim skłóceni i właściwie niezdolni już do rozmowy. Wierzę, że gdyby Polacy spotkali się w takich warunkach balkonowych, czyli słuchając siebie nawzajem z otwartością i bez oceny, to mogliby się porozumieć. Ale nasi politycy z partii obecnie rządzącej, dbają o to, żebyśmy rzucali się sobie do gardeł. Szukają nam "wroga", kogoś musimy nienawidzić: LGBT, uchodźców, Żydów - to już stara tradycja, bo przecież inaczej im słupki poparcia nie urosną. Władzy nie zależy na tym, żeby ludziom żyło się dobrze, żebyśmy siebie lubili, tworzyli szczęśliwą wspólnotę, tylko, żeby nadal rządzić. Te triki działają już od wielu lat i niestety wciąż jako społeczeństwo się na nie nabieramy.

d1c7v2t

Ale w pańskim filmie można dostrzec też to, co nas łączy.

Odbyłem rozmowy naprawdę z dużym przekrojem społeczeństwa - od najmłodszych do najstarszych, o różnym poziomie wykształcenia i majętności i zobaczyłem w nich świat zupełnie inny niż ten kreowany przez media. One czasem żywią się naszym lękiem, podsycają go. Można komunikować się inaczej, nie odwołując się tylko do pierwotnych instynktów. Mój świat podbalkonowy jest przyjazny.

Gdybym robiąc film dokumentalny kombinował, że muszę pokazać ludziom igrzyska, to czego oni być może chcą, lub do czego są przyzwyczajeni, to bym przegrał. Wolę wierzyć w to, że opowiadając o tym, co dla mnie istotne, co mnie naprawdę dotyka, to znajdzie się grono widzów, których też to będzie zajmować. Po co robić filmy o tym, że świat jest zły, a życie nie ma sensu? Wierzę w siłę katharsis, szukam takich historii.

d1c7v2t

Otworzył się pan na znajomość z Robertem, który dwa dni po opuszczeniu więzienia po raz pierwszy pojawił się pod pańskim balkonem i często do tego miejsca wracał. Miał w sobie dużo samozaparcia, aby żyć uczciwie, ułożyć sobie życie na nowo i jak określił "odejść jako wartościowy człowiek, a nie śmieć". Z biegiem czasu tracił jednak zapał. Jak potoczyły się jego dalsze losy?

Robert przez długi czas żył na ulicy, jakoś nie dostał pomocy od państwa ani innych instytucji. Nie miał nawet dowodu osobistego. Ale znalazł pracę i udało mu się odbudować więzi z żoną, dziećmi, zamieszkali znów razem. Taki happy end.

Były więzień Robert z "Filmu balkonowego" wyszedł na prostą Materiały prasowe
Były więzień Robert z "Filmu balkonowego" wyszedł na prostą Źródło: Materiały prasowe, fot: Ossowska Marta

Pan tym filmem chciał dać ludziom nadzieję?

Tak, bardzo mi na tym zależało. Zwłaszcza, że jesteśmy teraz w trudnym położeniu: politycznym, klimatycznym i pandemicznym. Jesteśmy bardzo niepewni tego, co będzie dalej. Sam łapię się na tym, że świat, o którym myślałem, że będzie istniał zawsze, odchodzi w niepamięć, kurczy się, a my, jego mieszkańcy mamy coraz mniej czasu. Bo jak mówi jedna z moich bohaterek "jesteśmy kropeczką przypadku w oceanie niewyobrażalnej przestrzeni". Tym bardziej potrzebujemy nadziei, aby odnaleźć sens swojego istnienia.

I żebyśmy wynieśli lekcję ze słów pani Jadwigi, która wciąż żałuje, że za rzadko okazywała miłość swojemu nieżyjącemu już mężowi.

Pani Jadwiga ma rację, śpieszmy się z okazywaniem uczuć, z rozmową, z bliskością z drugim człowiekiem. Bo nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.

"Film balkonowy" trafił do kin 8 kwietnia. Od 18 kwietnia można oglądać go również na platformie HBO Max.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1c7v2t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1c7v2t