"Film Wajdy jest niesamowity, powala na kolana"
"Tatarak" to film bardzo nowatorski formalnie, Andrzej Wajda pokazał całkiem nowy wymiar kina - uważa prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich (SFP) Jacek Bromski. Jego zdaniem, "Tatarak" jest "filmem niesamowitym, który powala na kolana". Z kolei dziennik "Frankfurter Rundschau" napisał, że "Tatarak" to "diament w popiele tegorocznego konkursu" na festiwalu Berlinale.
16.02.2009 10:18
W sobotę na 59. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie Andrzej Wajda otrzymał za "Tatarak" Nagrodę im. Alfreda Bauera, przyznawaną reżyserom wyznaczającym nowe perspektywy sztuki filmowej.
Bromski, który gościł na Berlinale, jest zachwycony nowym filmem Wajdy. - Jego konstrukcja jest wymyślona wspaniale. Wajda połączył trzy filozoficzne plany dotyczące śmierci, plan rzeczywisty łączy się z literackimi - tłumaczył prezes SFP.
- Krystyna Janda opowiada w tym filmie prawdziwą historię - o śmierci swego męża (operatora Edwarda Kłosińskiego)
, który umarł na raka. Jednocześnie Janda gra w "Tataraku" postać z utworu Iwaszkiewicza - kobietę, która ma kilka tygodni życia przed sobą i przeżywa fascynację młodym chłopcem pojawiającym się nagle w jej życiu. Grana przez Jandę doktorowa Marta niesie ze sobą ponadto ciężar pamięci o swych dwóch synach, którzy jako bardzo młodzi chłopcy poszli do Powstania Warszawskiego i zginęli - opowiadał Bromski.
Według Bromskiego, "Tatarak" to "wspaniały filmowy poemat o śmierci, obraz bardzo nowatorski formalnie, a zarazem zaskakująco harmonijny".
- Oglądając ten film, zobaczyłem, co znaczą doświadczenie i wielki talent reżysera, przełożone na ważny temat. Podziwiam zarazem skromność Wajdy w podejściu do tematu śmierci. "Tatarak" to naprawdę niesamowity film - ocenił prezes SFP.
Chwalił nie tylko Wajdę. W "Tataraku" zwrócił też uwagę na "wspaniałe zdjęcia Pawła Edelmana i genialną muzykę Pawła Mykietyna". Recenzent "Frankfurter Rundschau", Daniel Kothenschulte (który nawiązał do tytułu filmu Wajdy z 1958 r. "Popiół i Diament" na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego) uznaje "Tatarak" za najbardziej interesujący film biograficzny konkursu Berlinale.
- Wajda jeszcze raz nakręcił prawdziwie osobisty film, minimalistyczne dzieło o szczerej poetyckiej sile - pisze.
"Tatarak" jest poruszającą medytacją o śmierci. Niemal samobójczo odważny film - napisał z kolei dziennik "Tagesspiegel".
- W zeszłym roku Wajda był na Berlinale z "Katyniem". W "Tataraku" znów chodzi o śmierć, ale nie tak nieuniknioną i bezsensowną, jaką dyktuje często historia. Tym razem 82-letni Polak nakręcił wielką, subiektywną medytację o umieraniu - napisał dziennik.
Z kolei berliński tabloid "Berliner Zeitung" ocenia, że "wstrząsające" są monologi Krystyny Jandy o jej prawdziwej żałobie, nakręcone w pokoju hotelowym. Gazeta dodaje jednak, że film Wajdy raczej nie ma szans na Złotego Niedźwiedzia Berlinale, ponieważ jest zbyt prywatny.
Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest ekranizacją prozy Jarosława Iwaszkiewicza. Krystyna Janda zagrała główną bohaterkę, doktorową Martę - dojrzałą, doświadczoną życiem i śmiertelnie chorą kobietę, która jednak nie wie, że może nie przeżyć lata. Przypadek sprawia, że w jej życiu doktorowej pojawia się młody mężczyzna.
Rozwinięciem opowiadania jest nakręcana w ciemnym, prawie pustym pokoju hotelowym osobista opowieść aktorki o chorobie i śmierci jej męża operatora Edwarda Kłosińskiego. Zmarł on w styczniu 2008 r. Monolog Jandy kilkakrotnie przerywa fabułę "Tataraku". Obie historie krzyżują się, Janda gra zarówno doktorową Martę jak i siebie samą.