Gratka dla koneserów

Oto kolejna gratka dla koneserów dobrego, wytrawnego kina. Dla koneserów w ich ulubionym cyklu, w którym Plus prezentuje wszystko to, co najlepsze, co dobre, co wyjątkowe. Inaczej mówiąc jedyne w swoim rodzaju.

04.12.2006 18:08

I bez wątpienia jest tak z nową propozycją pod jakże tajemniczym tytułem – „Oby do wiosny”. W tym prostym tytule ukrywa się niesamowita głębia uczuć, które krok po kroku, dzień po dniu, rozmowa po rozmowie, odmarzają, by w którymś momencie pozwolić wyjrzeć przebiśniegom. To właśnie wtedy przyjaźń nabierze zupełnie innego, nowego wymiaru.

Reese Holden już dawno pogrzebała swego sławnego ojca, choć ten wciąż gdzieś tam żyje. Teraz skuszona prostą formą zyskania pieniędzy zamierza udać się w rodzinne strony, aby znaleźć to, czego szuka i zniknąć. Niespodziewanie dziwni lokatorzy w jej rodzinnym domu z marszu zburzą jej wszystkie plany...

Na dobrą sprawę historia ta mogłaby się rozegrać na deska scenicznych, gdyż wbrew pozorom nie wymagała zbyt wielu zabiegów scenograficznych, scenariusz napisany na cztery role, wszystko proste i ujmujące, zaskakujące i widowiskowe. Jako film wyszła z tego interesująca, lecz trudna opowieść, która niecierpliwych może z początku zrazić, jednak cierpliwość wytrawnego gracza zostanie wynagrodzona.

Dwie młode, urocze panie i dwóch panów z pewnym dorobkiem aktorskim, w tym filar tego filmu, Ed Harris. Odrzucony na margines ojciec, zapomniany przez świat laureat Nagrody Pulitzera, chory i osamotniony, dzięki dwójce… młodych przyjaciół, utrzymuje się na powierzchni. Corbit, jemu zawdzięczamy pewną dawkę humoru, ale jakżeby inaczej, Will Ferrell słynie przede wszystkim z takich ról i Shelly, osobiście nieznana mi Amelia Warner.

A także tchnąca dużym, aktorskim potencjałem Zooey Deschanel w roli odrzuconej, zbuntowanej córki, Resse Holden. Im zawdzięczamy nieogarniętą moc wrażeń, tych smutnych, ale i wesołych, oni w najlepszy sposób pokazali, jak poznać, zdobyć, a może jedynie zyskać prawdziwych przyjaciół. Gdyż esencją tego filmu są relacje międzyludzkie, a także przyjaźń, o którą wbrew pozorom nie jest łatwo, jeśli się o nią nie dba i jej nie pielęgnuje.

W którymś momencie Resse musi zyskać partnera do życiowej gry, by tak, jak w brydżu, umieć w parze z kimś działać i współpracować. Być może tym kimś będzie Shelly. U boku Markiza de Sade w „Zatrutym piórze” nie zwróciła mojej uwagi, tu natomiast błyszczy, nie tylko olśniewającą urodą.

Nie powiem, jak oglądać ten film, bo tu każdy musi znaleźć odpowiedni sposób na to, powiem jedynie, że należy niezwłocznie to zrobić. „Oby do wiosny” po raz kolejny wyjątkowo dobrze wpisuje się swoją konwencją w filmowy cykl „Plus dla koneserów”.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)