Halina Rowicka: nie wykorzystała szansy od losu
19.09.2016 | aktual.: 19.09.2016 13:57
Aktorstwo było jej największym marzeniem. Na scenie czuła się w swoim żywiole. Lecz choć stworzyła wiele doskonałych scenicznych kreacji, widzowie najbardziej kojarzą ją jako Ewę Talar ze słynnego serialu „Dom”.
Halina Rowicka miała wiele szczęścia – mało brakowało, a nigdy nie otrzymałaby kultowej roli. Ewę początkowo grała Joanna Pacuła. Aktorka zdecydowała jednak, że wolałaby robić zagraniczną karierę. Wtedy producenci zwrócili się do Rowickiej, prosząc o zastępstwo. Ona się zgodziła i niemal z dnia na dzień stała się gwiazdą.
Ale tak naprawdę nigdy nie zależało jej na popularności. Przyznawała, że nie wykorzystała szansy od losu i grała znacznie mniej, niż mogła. Zamiast robić wielką karierę, wolała bowiem poświęcić się rodzinie, mężowi Krzysztofowi Kalczyńskiemu i dzieciom. Dziś jej najstarsza córka Anna prowadzi „Dzień Dobry TVN”.
„Najbardziej aktywne zawodowo lata już za nami”
Rowicka i Kalczyński twierdzą, że choć nie widać ich zbyt często na ekranie, nie narzekają na brak zajęć.
- Jesteśmy aktywni zawodowo, w naszym życiu ciągle się coś dzieje* – mówili w „Tele Tygodniu”.* - Wprawdzie najbardziej aktywne zawodowo lata są za nami, lecz czas nauczył nas pokory, a teraz pozwala na większy dystans do najdrobniejszych nawet rzeczy.
Rowicka ma na koncie wiele doskonałych kreacji – na scenie zadebiutowała w 1973 roku w „Antygonie” Sofoklesa w reżyserii Adama Hanuszkiewicza na scenie Teatru Narodowego. Młodsi widzowie pokochali ją zaś za występy w Teatrze Telewizji w cyklu barokowych baśni „Bajki pana Perrault”.
Na ekranie po raz pierwszy pojawiła się w „W te dni przedwiosenne”; później zagrała między innymi w „Zerwanych cumach”, „Królowej Bonie” czy „Kuchni polskiej”.
Błyskawiczne zaręczyny
Swojego męża Rowicka poznała jako studentka i od tamtej pory uchodzą za idealną parę. Śmiała się, że kiedy zobaczyła go na obozie studenckim, gdzie był instruktorem, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
- Od razu zwróciłam uwagę na Krzysztofa, on na mnie też. Ale wtedy nie doszło jeszcze do poważnych deklaracji – wspominała w „Tele Tygodniu”.
Potem spotkali się ponownie, na przyjęciu w Warszawie. I wtedy Kalczyński zdobył się na odwagę.
- Krzysztof oświadczył mi się przy pierwszym tańcu – dodawała. - Powiedział: "Zawstydzę moją siostrę, która uważa mnie za wolnego ptaka, bo właśnie znalazłem kobietę mojego życia". "Wariat!", pomyślałam i roześmiałam się, udając, że to żart. Po dwóch tygodniach były zaręczyny.
Między domem a teatrem
Rowicka nie kryje, że jej największą dumą są dzieci.
- Byłam wiecznie rozdarta pomiędzy domem a teatrem – przyznawała w „Vivie!”, dodając, że zawsze starała się znaleźć czas dla swoich pociech.
Najstarsza córka, Anna Kalczyńska (na zdjęciu), prowadzi program „Dzień Dobry TVN”.
*- Oglądam ją, ale nie fanatycznie *– mówiła aktorka w „Tele Tygodniu”. *- Ania bardzo mi się podoba w roli prowadzącej. Chociaż nie unikamy też rozmów o błędach. Zdarza się to jednak bardzo rzadko. Syn Filip początkowo myślał o szkole teatralnej, ale ukończył marketing i pracuje w reklamie. Najmłodsza córka, Marysia, studiowała prawo i ekonomię na prestiżowym uniwersytecie we Francji. *
Zweryfikowane plany
Rowicka twierdzi, że nie przeszkadza jej, iż widzowie kojarzą ją głównie z roli Ewy Talar.
- To przecież znakomity serial, poza tym nie zawsze tak się dzieje *– mówiła. *- Ostatnio na ulicy podeszła do mnie starsza pani, przypominając mi i dziękując za "Miesiąc na wsi", gdzie grałam Wieroczkę. A była to jedna z moich pierwszych teatralnych ról.
Zazwyczaj Rowicka grywa epizody, ale nie uważa, że to w jakiś sposób umniejsza jej osiągnięcia.
- Tylko nielicznym jest dane dotrzeć na sam szczyt. Co oczywiście nie znaczy, że o takich rolach nie marzę – dodawała w „Super Expressie”. - Ale, po pierwsze, życie często weryfikuje nasze plany, po drugie, trzeba mieć dystans do siebie, a po trzecie, niejedna epizodyczna rola może być bardziej charakterystyczna niż ta pierwszoplanowa.
Rodzina jest najważniejsza
Rowicka zdaje sobie sprawę, że mogłaby zrobić znacznie większą karierę. Ale nigdy jej na tym nie zależało.
- Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza* – mówiła w „Super Expressie”.* - I wiem jedno, że jeśli w rodzinie jest dobrze, to i wszystko inne dobrze się układa.
Przyznawała też, że niełatwo było jej łączyć życie zawodowe i prywatne.
- Chociaż w moim przypadku doskonale sprawdziło się powiedzenie, że im więcej zajęć, tym lepsza organizacja pracy. Zresztą, z takim mężem u boku nie mogło być inaczej. Zawsze miałam w nim ogromne wsparcie – dodawała. - Niczego w życiu nie żałuję, doskonale czuję się w otoczeniu bliskich i z tym, co mam.
Działalność charytatywna
Małżonkowie zaangażowali się także w działalność charytatywną.
- Uważam, że to nasz obowiązek: pochylenie się nad tymi, których los nie oszczędzał, a nam dał okazję do niesienia bezinteresownej pomocy – mówiła Rowicka w „Tele Tygodniu”.
Od lat współpracuje z Fundacją Sue Ryder.
- Kontynuujemy ideę Sue Ryder, która zetknąwszy się z odwagą Cichociemnych, zainspirowana ich bohaterstwem, postanowiła poświęcić życie ludziom chorym, odtrąconym i bezdomnym – dodawała. *- Wybudowała 80 domów pomocy, hospicjów i szpitali w piętnastu krajach świata. W Polsce funkcjonuje 14 z nich, którym jako Fundacja pomagamy. *