Historia wirtualnego mordercy

Liczba powstających filmów jest zatrważająca. Żaden z widzów nie jest wstanie nadążyć nad tą ilością. Możemy oglądnąć około połowy tego co proponuje kino i jeszcze mniej oferty telewizji czy produkcji poza kinowych. Reszta z pewnością nam umknie i nigdy nie zostanie zobaczona. Zawsze zastanawiałem się skąd scenarzyści znajdują pomysły na kolejne filmy. Przecież w większości przypadków zostało już opowiedziane wszystko.

29.09.2008 12:05

Najczęściej oglądamy ciągle te same historie, tylko zrealizowane w inny sposób. Dlatego, aby nakręcić coś nowego filmowcy sięgają po różne źródła inspiracji. Mamy obrazy na podstawie prawdziwych historii, książek, komiksów, a nawet sztuk operowych („Upiór w operze”). Jest jeszcze jeden pomysł na film – gra komputerowa.

O dziwo nie jest to nowy sposób na film. Można by przecież tak sądzić, gdyż świat gier komputerowych jest stanowczo młodą dziedziną. Jednak kiedy popatrzy się na filmowe adaptacje gier zauważymy, że już w 1993 roku powstał obraz na podstawie kultowej gry video „Super Mario Bros.”. Nie było to wielkie widowisko, lecz otworzyło całkowicie nowy rozdział w historii kinematografii.

Z upływającym czasem mogliśmy oglądać kolejne produkcje znanych i popularnych gier. Mowa tutaj między innymi o „Mortal Kombat”, „Final Fantasy”, serii „Resident Evil”, „Tomb Raider” czy słynnej strzelance „Doom”. Tak samo jak adaptacje komiksów tak i gier stały się już chlebem powszednim w świecie filmowym. Jedyną barierą jest utrudnienie jakie przysparza przeniesienie wirtualnego krajobrazu na duży ekran i nadanie mu odpowiedniej formy i treści. Z czasem jednak scenarzyści z tym problemem sobie poradzą, a najlepszym tego przykładem jest „Hitman”.

Francuski reżyser Xavier Gens jest nowicjuszem w sztuce filmowej. Jego debiut filmowy „Frontieres” został okrzyknięty najkrwawszym, a zarazem najlepszym horrorem w historii francuskiego kina. Teraz na podstawie scenariusza Skipa Woodsa („Kod dostępu”) i pomocy producenta Luca Bessona, świtało dzienne ujrzał film akcji, oparty na słynnej grze wideo.

Agent 47 (Timonty Olyphant – „Łowcy Snów”, „Szklana Pułapka 4.0”) jest zawodowym, płatnym zabójcą. Od dziecka szkolony był… na profesjonalistę, by w końcu stać się najlepszym. Pewnego dnia staje się niewygody dla swoich pracodawców, którzy zamierzają go zlikwidować. Agent postanawia zrobić porządek z ludźmi, którzy go stworzyli i wykorzystali w swoich nikczemnych porachunkach.

Jest to klasyczny pomysł na film akcji. Nieraz podobny motyw pojawił się na ekranie. Zabójca sprzeciwia się swoim kompanom i przeprowadza własną wendettę. Pomysł oklepany i przewidywalny, jednak dobre jego wykonanie może przynieść pozytywny skutek. Dokładnie tak jest w tym przypadku. Film Xaviera to bardzo dobrze wykonana sensacja. Obraz w żadnym momencie nie nudzi widza i z pewnością trzyma w napięciu, chociaż koniec jest jak najbardziej do przewidzenia.

Wartka akcja, dobre efekty specjalne zasługują na uznanie. Jedynym mankamentem jest obsadzenie w głównej roli Olyphanta. Jego łagodny, wręcz niemowlęcy wygląd nie pasuje do roli bezwzględnego mordercy i jest całkowitym przeciwieństwem komputerowej postaci z gry. Na szczęście cała reszt nadrabia tę pomyłkę i widzowie mogą delektować się filmem.

"Hitman" to jedno z najlepszych filmowych ekranizacji gry komputerowej. Obok "Residenta Evila" i "Tomb Raidera" to najlepszy film z tego gatunku. Stworzenie fabuły dla wirtualnego bohatera jest bardzo trudne, lecz w tym przypadku zostało to perfekcyjnie wykonane. Widać rękę genialnego Luca Bessona, który jest mistrzem w swoim fachu. Gratuluje twórcom dobrego filmu, na który zapraszam wszystkich.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)