Niepowetowana strata
Stanisławski długo szukał tej jednej, jedynej – znalazł ją, dopiero gdy był już po czterdziestce. Pracowała w banku i błyskawicznie przypadli sobie do gustu. Niedługo potem na świat przyszła ich córka Katarzyna.
Z biegiem lat Stanisławski coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Któregoś dnia zasłabł. Choć natychmiast przewieziono go do szpitala, nie odzyskał już przytomności. Jego śmierć była dla wielu prawdziwym ciosem.
- Odejście Stanisławskiego to niepowetowane strata, odszedł jeden z filarów mojego kabaretu - mówił Jan Pietrzak, twórca kabaretu Pod Egidą.
- Był uśmiechniętym człowiekiem, bardzo życzliwym. Wiedział, co nas rozśmieszy, i uważał, że dzień bez uśmiechu jest dniem straconym. Lubił żartować, opowiadać dowcipy – wtórował mu Janusz Zaorski. - Bardzo mi go będzie brakowało.
(sm/mn)