Jason Bourne kontratakuje

Bourne powraca i to w znakomitym stylu! Trzecia już część przygód cierpiącego na amnezję eks agenta jest zdecydowanie najlepsza w całym cyklu.

05.09.2007 13:25

„Ultimatum Bourne’a“ przypomina przejażdżkę na rollercasterze – od pierwszych minut emocje sięgają zenitu i nie opadają aż do końca dwugodzinnego seansu.

Film jest jedną długą sekwencją widowiskowych ucieczek, pościgów, realistycznych bójek i dramatycznych zwrotów akcji. Już dawno nie było w kinie takiej dawki czystej adrenaliny - ucieczka przed policjantami w Moskwie i zabójcami na londyńskim dworcu Victoria, pościg po dachach w marokańskim Tangerze, brutalna bójka w Madrycie czy niezwykle efektowna, kojarząca się z "Francuskim łącznikiem", scena samochodowego pościgu po ulicach Nowego JorkuNowego Jorku...

Podobnie, jak dwa poprzednie filmy – „Tożsamość…“ i „Krucjata…“ – „Ultimatum Bourne’a“ niewiele ma wspólnego z książkowym oryginałem.

Z powieści Roberta Ludluma zapożyczono jedynie tytuł i postać głównego bohatera. Scenariusz napisał Tony Gilroy, scenarzysta całego cyklu. W porównaniu do dwóch poprzednich części intryga została znacznie uproszczona.

Oczywiście życie Jasona Bourne’a znowu jest w niebezpieczeństwie. Polują na niego zabójcy nasłani przez wicedyrektora CIA. Walcząc o przetrwanie... Jason nadal próbuje poznać swoją przeszłość i rozliczyć się z nią. W końcówce „Krucjaty…“ dowiedział się przecież, że naprawdę nazywa się David Webb.

Uważany za największego rywala Bonda Bourne jest jego zaprzeczeniem. Nie nosi drogich garniturów, nie uwodzi długonogich blondynek. Nawet nie pije wódki z martini. Nie ma też do dyspozycji wyszukanych gadżetów technicznych. Ale to nie znaczy, że jest mniej od Bonda niebezpieczny. W rękach Bourne’a nawet gazeta zwinięta w rulon może stać się śmiercionośną bronią.

„Ultimatum..“ wyreżyserował Anglik Paul Greengrass, który ma na swoim koncie także „Krucjatę..“. Dzięki niemu Bourne’owski cykl zyskał charakterystyczny, niepowtarzalny styl. Kamera jest bardzo blisko bohatera, zdjęcia są kręcone z ręki, montaż jest szalenie dynamiczny. Wszystko to sprawia, że widz czuje się rzucony w sam środek akcji.

Matt Damon zapowiedział, że „Ultimatum…“ to jego pożegnanie z rolą Bourne’a. Szkoda, bo ten filmowy cykl to jedno z najlepszych osiągnięć kina akcji.

Gdyby jednak zmienił zdanie, końcówka „Ultimatum..“ pozostawia furtkę dla ewentualnej kontynuacji. I mam ogromną nadzieję, że Hollywood z niej skorzysta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)