Jerzy Turek był królem komedii. Prywatnie przeżył tragedię
Aktor nosił w sobie wielki smutek
- Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam! To śpiewałem ja, Jarząbek - właśnie takiego Jerzego Turka polscy widzowie będą zawsze pamiętali. Aktor uosabiający to, co najlepsze w polskim kinie, skrywał bolesną tajemnicę. Jak sam mówił, po tragicznych doświadczeniach stał się zupełnie innym człowiekiem.
Choć Turek walczył niezłomnie do końca, wierząc, że powróci jeszcze na plan filmowy, przegrał walkę z chorobą. Zmarł niespodziewanie 14 lutego 2010 r. w Warszawie. - Nie wyobrażam sobie tego serialu bez niego, wszystko, co najpiękniejsze w serialu "Złotopolscy", zawiera się w tej postaci listonosza - powiedział przed laty w wywiadzie dla "Faktu" Radosław Piwowarski, reżyser telenoweli.