Szare Szeregi na Dzikim Zachodzie?
Zaczęło się od artykułu „Sponiewierane Szare Szeregi” w Naszym Dzienniku. Na łamach gazety ukazała się wypowiedź harcmistrza Marka Podwysockiego, byłego komendanta Szczepu „Pomarańczarnia”, czyli macierzystego środowiska „Kamieni”.
– To jest film w stylu „Mściciela” z Clintem Eastwoodem. Taki western z szybką, żwawą akcją, tyle tylko że to nie ma nic wspólnego z „Kamieniami na szaniec” i harcerstwem. Reżyser, zdaje się, nie odrobił lekcji i w ogóle nie wiedział, czym były Szare Szeregi. Akcja pod Arsenałem, która uważana jest za jedną z najlepiej przeprowadzonych operacji polskiego podziemia, pokazana jest tu jako chaos i bałagan, gdzie nikt nad niczym nie panuje - mówi Podwysocki, który filmu nie widział, ale miał czytać jego scenariusz.
Doktor Wojciech Feleszko, wnuk autora „Kamieni na szaniec” i spadkobierca praw do tytułu, zażądał wycofania swojego nazwiska z czołówki filmu. Od produkcji odcina się również prof. Grzegorz Nowik, który miał być konsultantem podczas kręcenia.