Krystyna Tkacz: Okrutny los sprawił, że została sama

Krystyna Tkacz: Okrutny los sprawił, że została sama
Źródło zdjęć: © AKPA

04.06.2014 | aktual.: 22.03.2017 17:08

Swojej mamy prawie wcale nie pamięta. Wspomnienia o ojcu zacierają się z każdym dniem. Przed laty czteroletnią Krystynę Tkacz spotkała największa tragedia, jaka może przytrafić się dziecku – strata rodziców. Jej dzieciństwo tonęło we łzach.

Swojej mamy prawie wcale nie pamięta. Wspomnienia o ojcu zacierają się z każdym dniem. Przed laty czteroletnią Krystynę Tkacz spotkała największa tragedia, jaka może przytrafić się dziecku – strata rodziców. Jej dzieciństwo tonęło we łzach.

- Ogromne oczy, zawsze zdziwione i pełne łez – opisywała się po latach. Dopiero odnalezienie artystycznej pasji pomogło małej dziewczynce odzyskać w życiu równowagę. Niewiele brakowało, a jej marzenia ległyby w gruzach, gdy komisja egzaminacyjna ze szkoły teatralnej chciała ją odrzucić ze względu na zachrypnięty – a dziś niezwykle charakterystyczny, będący cechą rozpoznawczą aktorki – głos. I chociaż nie udało się jej zaznać szczęścia w miłości, wreszcie znalazła spokój, satysfakcję i radość.

1 / 7

Pierwsza tragedia

Obraz
© PAP

Urodziła się w 1947 roku we Wrocławiu. Jej rodzice, młodzi i zaradni, prowadzili restaurację Warszawiankę, a interesy szły im doskonale. Córkę Krystynę wychowywali w ciepłym, rodzinnym domu, otaczając ją miłością.

Po trzech latach zdecydowali się na drugie dziecko; spodziewali się syna. Niestety, pojawiły się komplikacje i matka wraz z niemowlęciem nie przeżyła porodu. Ojciec Krysi ciężko zniósł śmierć żony, podupadł na zdrowiu i wreszcie, gdy okazało się, że choruje na gruźlicę, sam trafił do szpitala.

Dziewczynkę wysłano na wieś, pod opiekę babci.

2 / 7

Samotna sierota

Obraz
© opublikowane w serwisie filmpolski.pl

Wkrótce mała Krysia otrzymała kolejną druzgocącą wiadomość – jej ojciec zmarł. Ona sama, jako osoba mająca kontakt z chorobą zakaźną, została zaś wysłana na obserwację do zamkniętego zakładu zapobiegawczo-leczniczego. Spędziła tam kilka tygodni, płacząc i nie mogąc zrozumieć, dlaczego okrutny los sprawił, że została sama na tym świecie.

Ale nie była sama; gdy tylko wyrażono zgodę, babcia zabrała wnuczkę do siebie, dziwiąc się tylko, że w głosie dziewczynki słyszy dziwną chrypkę...

3 / 7

''Nie czułam się niekochana''

Obraz
© AKPA

- Wychowałam się z dziadkami – opowiadała o swoim dzieciństwie Tkacz w wywiadzie dla Zwierciadła. - Ale też z mieszkającymi obok na tym samym piętrze ciocią (siostrą mamy), wujkiem i z dwiema siostrami ciotecznymi: moją rówieśnicą Danusią i młodszą o siedem lat Elą. Wodzem całej rodziny była babcia. Słuchało się jej bezwzględnie. Jak ktoś coś zbroił, dostawał ścierką po głowie.

Dziadek był najłagodniejszy, pod pantoflem. Strasznieśmy go kochały. Brał nas obydwie z Danusią na kolana. (…) Nie mogę powiedzieć, żebym kiedykolwiek czuła się pomijana czy niekochana. Ciocia i wujek zawsze podkreślali, że jesteśmy z Danusią i Elą siostrzyczkami. Także rodzice moich przyjaciół z podstawówki i liceum w jakiś sposób mi matkowali.

4 / 7

''Chciałam być artystką''

Obraz
© AKPA

Talent osieroconej dziewczynki odkryła jedna z przedszkolanek – to ona namówiła babcię Krysi, by kupiła wnuczce pianino. Tkacz była zafascynowana sztuką; grała, recytowała, zaczęła tańczyć.

- Od najmłodszych lat chciałam być artystką. Chodziłam do szkoły muzycznej, grałam na różnych instrumentach, śpiewałam w chórze u Edmunda Kajdasza. Takie były początki mojej przygody ze sztuką – wspominała w Expressie Wieczornym.

5 / 7

''Rozpacz to mało powiedziane''

Obraz
© AKPA

Marzenia o aktorstwie nabierały coraz bardziej realnych kształtów. Tkacz, pełna nadziei, poszła na egzamin w warszawskiej PWST i... spotkało ją gorzkie rozczarowanie. Komisji nie spodobał się jej głos i „wada wymowy”.

- Rozpacz to było mało powiedziane – mówiła Tkacz w wywiadzie dla Zwierciadła. - Z egzaminów wróciłam do Wrocławia zdruzgotana i postarzona. Z dziesięć lat mi przybyło. Wierzyłam, że będę aktorką, od kiedy w podstawówce pan Bidziński, dyrektor kuźni talentów, powiedział mi: „Tkaczówna, głos masz jak damski Armstrong, ale kiedy mówisz na akademiach, to robi wrażenie”. A tu taki cios. Na szczęście koleżanka naszej sąsiadki, widząc, w jakim jestem stanie, wzięła mnie do Eli Karkoszki. To dzięki niej się nie załamałam. I dostałam się bez problemu rok później na wydział aktorski do Krakowa.

6 / 7

''Umierałam z miłości''

Obraz
© AKPA

W szkole teatralnej poznała też swojego przyszłego męża, Grzegorza Warchoła. Kiedy się wreszcie pobrali, ze smutkiem zauważyła, że ich życie dalekie jest od sielanki. Początkowo próbowała ignorować zachowanie męża, który próbował kontrolować ją i jej karierę, nie chciała przyznać się do porażki. Ale w końcu nie mogła wytrzymać.

- Dziś wydaje się nieistniejącym epizodem – mówiła w Pani, choć wówczas rozwód był dla niej bardzo bolesny. - Nawet umierałam z miłości. W końcu „każda miłość jest pierwsza, najgorętsza i najszczersza”, jak mówi piosenka.

7 / 7

''Sierotą jest się do końca życia''

Obraz
© AKPA

Podkreśla, że jest zadowolona ze swojego życia. Stara się „niczego nie żałować”. Pytana w Dzienniku Zachodnim, czego sobie życzy, odpowiadała:

- Żebym była zdrowa, bo jak jest zdrowie, ma się dwie rączki i dwie nóżki, to reszta się jakoś ułoży. Lecz choć jest szczęśliwa, przeżycia z dzieciństwa wciąż kładą się cieniem na jej życie. - Myślę, że sierotą jest się do końca życia – mówiła w Zwierciadle.
(sm/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)