Lee Marvin: Wojenna trauma zniszczyła zdobywcę Oscara
29.08.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:39
Zapamiętano go w Hollywood jako sztandarowego odtwórcę ról szwarccharakterów i Lee Marvin nigdy nie krył, że ta etykietka znacznie ograniczyła mu pole do popisu. Mało który reżyser potrafił wykorzystać jego potencjał komediowy – a przecież to właśnie za „Kasię Ballou” otrzymał zasłużonego Oscara.
Zapamiętano go w Hollywood jako sztandarowego odtwórcę ról szwarccharakterów. Lee Marvin nigdy nie krył, że ta etykietka znacznie ograniczyła mu pole do popisu. Mało który reżyser potrafił wykorzystać jego potencjał komediowy, a przecież to właśnie za „Kasię Ballou” otrzymał zasłużonego Oscara.
Ale choć nie mógł narzekać na brak zleceń, a widzowie go kochali, życie Marvina wcale nie przypominało sielanki.
W młodości został wcielony do armii. Po wojnie cierpiał na zespół stresu pourazowego, który położył się cieniem na całym jego życiu. Aktor nie mógł odnaleźć szczęścia w małżeństwie, cierpiał na depresję, a smutki leczył alkoholem.
Zmarł niespodziewanie, na atak serca, 29 sierpnia 1987 roku. Miał zaledwie 63 lata.
href="http://film.wp.pl/lee-marvin-wojenna-trauma-zniszczyla-zdobywce-oscara-6025229100876417g">CZYTAJ DALEJ >>>
Zagniewany młodociany
Urodził się 19 lutego 1924 roku w Nowym Jorku, w dobrze sytuowanej rodzinie – jego matka była związana z branżą modową, ojciec zaś zajmował się reklamą i szefował New York and New England Apple Institute.
Rodzice dbali o edukację syna – Marvin uczęszczał do renomowanych szkół i uczył się gry na skrzypcach – ale on sam nie należał do najpilniejszych uczniów.
Z kilku kolejnych uczelni został wyrzucony za nieodpowiednie zachowanie. College'u ostatecznie i tak nie ukończył – w 1942 roku wstąpił do marynarki wojennej.
Zespół stresu pourazowego
Choć do wojska szedł przekonany, że czeka go przygoda życia, szybko musiał zrewidować swoje poglądy.
Mawiał, że grać nauczył się właśnie wtedy, kiedy należał do Marines. Próbował udawać, że wcale się nie boi podczas kolejnych starć z nieprzyjacielem. W czasie jednej z bitew został ciężko ranny. Lekarzom tylko cudem udało się go utrzymać przy życiu.
Nic dziwnego, że te wydarzenia odcisnęły na nim swoje piętno. Wiele lat później odrzuci rolę w filmie "Patton", twierdząc, że nie będzie występował w projekcie, który gloryfikuje tak okropną rzecz jak wojna.
Wybredny Marvin
Zresztą przez całą swoją karierę był równie wybredny w wyborze filmów. Nie chciał zagrać w "Za kilka dolarów więcej", "Brudnym Harrym", "Życzeniu śmierci" ani w "Dzikiej bandzie"; odrzucił też rolę Trautmana w "Rambo", twierdząc, że "nie zamierza grać porucznika".
Nienawidził też filmu, który przyniósł mu światową sławę, czyli "Parszywej dwunastki". Twierdził, że zagrał w nim wyłącznie dla pieniędzy.
Bliskie za to byłby mu produkcje „Piekło na Pacyfiku” czy „Wielka czerwona jedynka”, które oddawały jego antywojenne przekonania.
Traktował sławę z dystansem
Inteligentny, nierzadko dowcipny aktor nie obawiał się też zabierać głosu w "niewygodnych" sprawach. Był pierwszą hollywoodzką gwiazdą, która zadeklarowała swoje poparcie dla homoseksualistów walczących o swoje prawa. Dodawał również, że nie ma nic przeciwko graniu gejów na ekranie, ponieważ jest całkowicie pewny swojej orientacji seksualnej.
Nigdy nie zabiegał o popularność. Traktował ją wyłącznie jako – nie zawsze mile widziany – dodatek do swojej pracy.
* - Ach, sława! Umieszczają twoje imię na chodniku na Hollywood Boulevard, a potem znajdujesz na nim psie odchody. No i tak to wygląda*– kwitował.
Nieszczęśliwe romanse
Życie osobiste Marvina nie należało do udanych.
Jego małżeństwo z Betty Ebeling rozpadło się po kilkunastu latach. Potem aktor zaczął spotykać się z Michelle Triolą, ale rozeszli się w atmosferze skandalu. Kobieta – choć ich związek nie został zalegalizowany – pozwała go o alimenty, twierdząc również, że Marvin kazał jej usuwać kolejne ciąże.
Po długiej batalii sąd wydał wyrok na jej korzyść i aktor musiał zapłacić swojej byłej partnerce zadośćuczynienie. Szczęście znalazł dopiero u boku Pameli Feeley, którą poślubił w 1970 roku.
Ucieczka w alkohol
Z czasem problemy zdrowotne Marvina zaczęły się nasilać. Zmagał się z depresją, a alkohol stał się jego sposobem na ucieczkę od rzeczywistości.
Cierpiała na tym zwłaszcza jego praca – ekipa z planu „Zawodowców” twierdziła, że z Marvinem nie dało się z nim wytrzymać. Aktor tak irytował Burta Lancastera, że o mało nie doszło między nimi do bójki, a reżyser, chcąc załagodzić sprawę, musiał interweniować.
W grudniu 1986 roku Marvin, uskarżający się na silny ból, trafił do szpitala. Pół roku później zachorował na grypę, która znacznie osłabiła jego i tak już wyniszczony organizm.
Zmarł 29 sierpnia 1987 roku na atak serca.
Sonia Miniewicz