Trwa ładowanie...
19-03-2007 14:33

Marek Włodarczyk: Unikam słowa sukces

Marek Włodarczyk: Unikam słowa sukcesŹródło: AKPA
d2ofx7r
d2ofx7r

Marka Włodarczyka od trzech lat podziwiamy w roli komisarza Zawady. Choć dzięki tej roli zdobył popularność, mówi że zupełnie nie ma czasu, żeby korzystać z jej uroków. W ciągu dnia spotkać go można głównie w pracy, a wieczory spędza w domu z rodziną. Żałuję, że choć jest zapalonym narciarzem i uwielbia podróże, od trzech lat nie może wyjechać w góry. Ostatnio co prawda wrócił z Malty, ale był tam w pracy. Na najbliższe lata życzyłby sobie więcej energii, zdrowia i kondycji. O pracy i wypoczynku, z Markiem Włodarczykiem rozmawia Mirosław Mikulski.

Dość wcześnie przywitał pan w tym roku wiosnę. Kiedy u nas za oknami leżał jeszcze śnieg, pan razem z ekipą "Kryminalnych" pracował na Malcie...

Marek Włoderczyk; Trafiliśmy tam do prawdziwego raju na ziemi. Kiedy u nas były dwa stopnie mrozu, padał deszcz, było ponuro i szaro, Malta przywitała nas słonecznie i ciepło. Było tam około dwudziestu stopni i wszyscy od razu zrzucili z siebie kurtki.

Mieliśmy szczęście, bo normalnie w lutym jest tam deszczowo i wietrzenie, a my cały czas mieliśmy słońce i osiemnaście, dwadzieścia stopni ciepła. Maltańczycy mówili, że takiej pogody nie było tam od osiemdziesięciu czterech lat! Ja czułem się tam znakomicie. Chyba mam w żyłam krew południowca i planuję, że kiedyś osiądę na emeryturze w Hiszpanii lub we Włoszech. A na Malcie realizowaliśmy dwa odcinki "Kryminalnych".

d2ofx7r

Współpracowaliśmy tam z lokalnym producentem, który wspaniale organizował nam czas i dbał o nas.

Ścigał pan tam zabójców swojej serialowej żony?

Marek Włoderczyk; Tak, widzowie mogli już oglądać nasze przygody w telewizji. Dlatego mogę już powiedzieć, że jak zwykle przygody komisarza Zawady kończą się sukcesem.

Słyszałem, że podczas zdjęć o mały włos nie utopił się pan w morzu?

Marek Włoderczyk; To prawda. Podczas zdjęć w morzu za bardzo obciążono mnie ołowiem i straciłem grunt pod nogami. Pas z ołowiem, który miałem na plecach, przeciążył mnie i ściągnął pod wodę. I choć nie było tam głęboko, tylko metr dwadzieścia, to miałem związane ręce, nie mogłem nic zrobić i wydostać się na powierzchnie. Kończyło mi się już powietrze, kiedy jakimiś cudem udało mi się wypłynąć.

Nie wzywał pan pomocy?

Marek Włoderczyk; Zacząłem, ale nurek, który mnie asekurował myślał, że już gramy scenę i w ogóle nie reagował. Poszedłem znowu pod wodę i na szczęście za kolejnym razem złapałem grunt, ale był taki moment, że nie wiedziałam jak to się skończy. Pocieszałam się tym, że Zawada nie może zginąć (śmiech).

Ale były też i miłe momenty. Grał pan w towarzystwie Miss Malty...

Marek Włoderczyk; Grała z mną Miss Malty, oraz druga piękna kobieta, aktorka, która wcieliła się w rolę miejscowej policjantki. Nawiązaliśmy nowe zawodowe znajomości i nowe kontakty. Było bardzo przyjemnie.

Miał pan czas na wypoczynek?

Marek Włoderczyk; Nie bardzo, choć stwarzano mi ku temu wiele możliwości i zapraszano w różne ciekawe miejsca. Ale z całej naszej trójki miałem najwięcej pracy i na planie byłem od rana do wieczora. Potem spotykaliśmy się towarzysko, ale wieczorem każdy myślał, żeby szybko iść już do łóżka. Jeśli chodzi o zwiedzanie, to niewiele skorzystałem. Muszę powiedzieć, że dwa razy zostałem rozpoznany przez mieszkających tam Polaków. Okazało się, że oglądają nasz serial, bardzo im się podoba i prosili mnie o autografy. Bardzo się zdziwili i ucieszyli, że kręcimy zdjęcia na Malcie.

Kiedy zaczynał pan zdjęcia do serialu spodziewała się pan takiego sukcesu?

Marek Włoderczyk; Unikam słowa sukces, niech to oceniają widzowie, a nie my aktorzy. Prawdę mówiąc liczyłem się z rocznym kontraktem i cieszę się, że "Kryminalni" cieszą się takim powodzeniem. Oby tak dalej.

Ile to już lat wciela się pan w rolę komisarza Zawady?

M.W; W maju miną już trzy lata i zapowiada się, że nie rozstanę się z nim jeszcze przez półtora roku.

Jak to jest być na szczycie?

M.W; Dokładnie tak, jak z naszą podróżą na Maltę. Człowiek pracuje po dwanaście godzin dziennie i nawet nie ma czasu, żeby poczuć to wszystko (śmiech). Spędzam czas głównie na planie w pracy, potem jest dom, rodzina i rzadko pozwalam sobie na jakieś wyjścia.

Wybiera się pan w najbliższym czasie na wakacje?

M.W; Niedługo szykuje mi się tydzień wolnego i chcę wyjechać na wiosenne narty do Austrii. Zawsze wyjeżdżałam na narty po dwa, trzy razy w roku, a od trzech lat nie byłem ani razu. Ostatnio wyjechałem dwa miesiące przez rozpoczęciem zdjęć do "Kryminalnych".

Na sukces czekał pan tak naprawdę kilkadziesiąt lat. Łatwo było go odnieść?

M.W; Wszystko jest sprawą przypadku i sam nie wiem kiedy to przyszło.

Kiedy wracał pan z Niemiec do Polski po dwudziestu latach pobytu, nie bał się pan ryzyka? Czuł pan dreszczyk emocji?

M.W; Nie bałem się, że podjąłem złą decyzję, ale dreszczyk emocji czułem, bo bałem się odpowiedzialności za rolę. Byłem zupełnie nieznany na polskim rynku i nie wiedziałem, jak się z tego wywiążę. Ale już po pierwszych trzech odcinkach wiedziałem, że nie jest źle. A potem, jak już zaczęła się emisja, recenzje potwierdziły moje przypuszczenia. Choć na początku nie było najlepiej, ale w Polsce mamy znakomitych krytyków, którzy sami nic nie tworzą, tylko krytykują. A powinno być odwrotnie, najpierw coś samemu zrobić, a potem krytykować.

Czuje się pan spełniony jako aktor?

M.W; W tym zawodzie trudno być spełnionym, jeśli jakiś aktor tak mówi, to chyba powinien iść na emeryturę. A ja mam jeszcze wiele do powiedzenia i zawodowo pewnie w moim życiu dużo się wydarzy. Moje życie nie skończy się na serialu i komisarzu Zawadzie.

d2ofx7r

Nie boję się zaszufladkowania, bo wiem, że każde inne zadanie aktorskie, które dostanę, wykonam dobrze i będzie to rola zupełnie inne niż komisarz Zawada. Czekam właśnie na premierę nowego filmu z moim udziałem, który jest koprodukcją niemiecko-polsko-bułgarską. Zdjęcia kręciliśmy w ubiegłym roku, a film wejdzie do kin niemieckich we wrześniu.

Jak wiem gra pan tam czarny charakter...

M.W; To film kostiumowy dla dzieci i młodzieży. Rzeczywiście gram tam czarnych charakter i jeżdżę konno z mieczem w ręku. Dlatego się na to zgodziłem, choć była to dla mnie mordercza praca, bo równolegle grałem w dwóch serialach. A zdjęcia do niego kręciliśmy w Bułgarii i ciągle latałem tam od maja do października ubiegłego roku. Często dwa dni w tygodniu spędzałem w Polsce, a trzy w Bułgarii lub odwrotnie. W Polsce kręciliśmy w tym samym czasie "Kryminalnych" nad morzem - czasami więc rano kąpałem się więc w Bałtyku, a wieczorem w Morzu Czarnym.

Porozmawiajmy już o "Kryminalnych". Widziałem na planie, u pana boku, Małgorzatę Kożuchowska....

M.W; To prawda. Z tego co wiem pojawi się ona w naszym serialu na dłużej. Słyszałem, że są wobec niej poważne zamiary, ale na razie wszystko jest otoczone tajemnicą i nie mogę powiedzieć jak to się skończy.

Będzie pana nową narzeczoną?

M.W; Moją na pewno nie, jeśli już to raczej Marka, czyli Maćka Zakościelnego. Ale to wszystko jest jeszcze tajemnicą...

Jak pan się czuje w roli komisarza Zawady? To już chyba pana drugie ja...

M.W; Chyba tak, czasami jesteśmy nawet już sobą zmęczeni. Ale mam na tyle energii, żeby to realizować dalej. Choć czasami jest ciężko, bo ostatnio realizowaliśmy cześć odcinków beż praktycznie żadnej przerwy.

Prawdziwi policjanci odnoszą się do pana chyba z sympatią?

M.W; Z dużą sympatią, choć zdaję sobie sprawę z tego, że nasz serial pokazuje upiększoną rzeczywistość i pracę policjanta w sposób nieco landrynkowy. Nie odpowiada to realiom, ale im się to podoba. Tak to już jest, że w filmie aktorzy naśladują prawdziwych policjantów, a w życiu policjanci aktorów. Dawno się nie spotkałam z krytycznymi opiniami na temat naszej pracy.

Polubił już pan świat komisarza Zawady - szybkie samochody, strzelaniny i pościgi?

M.W; Tak, choć do szybkich pościgów staram się już wysyłać Maćka czyli podkomisarza Marka Brodeckiego. Jak trzeba skakać przez płot, mówię - "ty skacz, ja przejdę obok" (śmiech). Wykorzystuję młodych i ich siłę, choć czasami też wykonuję trochę kaskaderki. Muszę powiedzieć, że te trzy lata mocno dały mi się znać pod względem fizycznym.

Jak pan dba o kondycję?

M.W; Jak już mówiłem, od trzech lat nie byłem na nartach. Trochę biegam i dużo pływam, bo to mnie relaksuje. Jeśli chodzi o siłownię, to dawno na niej nie byłem i nie wiem już co to jest. Kiedyś grałem w piłkę, może na wiosnę znowu trochę pogram.

Czego mogę panu życzyć w tym roku?

Dużo energii, zdrowia i kondycji.

A nowych ról?

M.W; Też. Mam nawet pewien pomysł na nowy film w koprodukcji z Niemcami. To ciekawy projekt i zobaczymy co z tego wyniknie, bo to dopiero początki. Może coś nowego pojawi się w Polsce, jakaś fabuła? Ważne, żeby był materiał, na którym można popracować.

* Dziękuję za rozmowę.*

d2ofx7r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ofx7r