Michał Lesień: Dam sobie radę!
Michał Lesień po udanym debiucie w dwóch filmach fabularnych - "Nie ma zmiłuj" i "Kroniki domowe" - cierpliwie czekał na swój czas. Przyszła komediowa rola w "Lokatorach", po której nastąpiła cisza. Jak się okazało... cisza przed burzą. Teraz młody aktor gra w kilku serialach jednocześnie.
27.08.2007 12:03
**
- Miałeś mocne wejście - twój debiut filmowy to dwie poważne role, u dwóch ambitnych reżyserów - Krzystka i Wosiewicza.**
Debiutowałem w 1997 roku będąc jeszcze studentem. I rzeczywiście zagrałem od razu dwie główne role w dwóch dużych filmach - "Kronikach domowych" Leszka Wosiewicza i "Nie ma zmiłuj" Krzystka. Niestety, filmy te nie zrujnowały kieszeni widza, ale dla mnie, dla mojego rozwoju, były bardzo ważne. Zwłaszcza film Krzystka mówiący o wchodzeniu młodych ludzi w kapitalizm. Dochodzą mnie głosy, że film ten właśnie teraz zyskuje na znaczeniu. Krzystek sam kiedyś powiedział, że "Ostatni prom" odkryty został po dziesięciu latach. A teraz mija dziesięć lat od "Nie ma zmiłuj". **
- Myślisz, że ma szansę stać się filmem kultowym?**
Zobaczymy. Ostatnio gdy film ten emitowano w telewizji, dostałem bardzo wiele maili od fanów. Wszyscy twierdzą, że film zyskał bardzo na wartości, ludzie widzą siebie w tych raczkujących biznesmenach. Wiele historii w tym filmie było tak nieprawdopodobnych, że zostały wycięte ze scenariusza. Teraz, z dystansu, wszyscy wiemy, że to było możliwe, ta bezwzględność, wyścig szczurów. Muszę ten film jeszcze raz zobaczyć, właśnie z dystansu.
**
- W jakim repertuarze lepiej się czujesz - w komedii czy tragedii?**
Mój debiut to były role poważne, dramatyczne. W teatrze grałem Kordiana. Nie przepuszczałem, że mogę zagrać rolę komediową. I pojawili się "Lokatorzy". O dziwo, casting do tej roli toczył się przez trzy miesiące, a ja przyszedłem ostatniego dnia przed południem, a po południu już otrzymałem informację, że dostałem rolę. Naprawdę byłem zaskoczony. Grałem w "Lokatorach" sześć lat, wiele się nauczyłem. Zresztą miałem od kogo się uczyć, myślę o Marku Siudymie, Ewie Szykulskiej, Andrzeju Kopiczyńskim. Do dziś gram role komediowe w teatrze i uważam, że jest to najtrudniejszy gatunek dla aktora.
**
- Czyli trudniej rozbawić niż wzruszyć?**
O tak! W komedii człowiek fizycznie się męczy. W teatrze jest o wiele… …prościej, aby widza wzruszyć, doprowadzić go do łez, nie trzeba skomplikowanych środków wyrazu. Ale aby rozśmieszyć - trzeba się naprawdę namęczyć.
**
- Ty jednak nie boisz się nowych wyzwań. Myślę o programie dla Discavery z twoim udziałem...**
...i na potrzeby którego poddawany byłem różnym ekstremalnym wyczynom (śmiech - przyp.red). Ideą programu było, aby widzowie otrzymali odpowiedzi na parę pytań, które sobie zawsze zadają. Na przykład, co się dzieje, kiedy helikopter wpada do wody czy jak się czuje człowiek w płonącym samolocie.
**
- Lubisz niebezpieczne przygody?**
Nie, nie mam potrzeby ekstremalnych doznań. Naprawdę nie spodziewałem się, że mój udział jako prowadzącego ten program będzie tego wszystkiego ode mnie wymagał. Dopiero w Holandii, przed samym kręceniem programu, dostałem szczegółowy scenariusz. Cóż, zrobiłem się blady...
-**
Jednak jesteś odważny w życiu jeśli chodzi o zawodowe wybory - myślę o porzuceniu teatru.**
Tak, zrezygnowałem z etatu w teatrze. Na własne życzenie. Czy to odważne? Chyba tak. W dodatku było to w trudnym dla mnie momencie - skończył się serial "Lokatorzy" i wzięliśmy z narzeczoną kredyt na mieszkanie. Po prostu teatr zaczął mi przeszkadzać, ilość czasu jaką potrzebuje aktor na próby jest ogromna, a pensja teatralna minimalna. Naprawdę bardzo niewielka. Ale niezupełnie zrezygnowałem z teatru, w tej chwili gram w Teatrze Komedia w przedstawieniu "Pół żartem, pół sercem", ale jest to teatr impresaryjny, więc w niczym mnie nie ogranicza.
**
- Porozmawiajmy o twojej pracy. W tej chwili grasz w kilku serialach jednocześnie...**
Faktycznie, teraz worek z pracą rozwiązał się. W ciągu ostatnich trzech miesięcy odwiedziłem siedem różnych planów serialowych. Trzy z nich są dla mnie najważniejsze, ponieważ gram tam duże, znaczące role - "Pogoda na piątek", "Na Wspólnej" i "Pierwsza miłość". Cieszę się, że coraz bardziej rozwija się mój wątek w "Pierwszej miłości", mój bohater nieźle tam "namiesza". Zagrałem też kilka gościnnych ról na przykład w serialu "Halo Hans" czy "Na dobre i na złe".
**
- Jaki jest twój bohater z serialu "Pogoda na piątek"? Jak się przygotowywałeś do tej roli?**
Przede wszystkim bardzo się ucieszyłem, że zaraz po "Lokatorach", gdzie grałem rolę komediową, otrzymałem propozycję… …zagrania zupełnie innej roli. To trzydziestoletni singiel korzystający z życia. Okazuje się, że na skutek jakiejś jednorazowej przygody na wyjeździe spłodził potomka. Mój bohater zaczyna przyspieszony kurs dojrzewania, musi sobie z tą sytuacją poradzić. Oczywiście, jest to rewolucja w jego życiu. W drugiej transzy serialu, którą już ukończyliśmy, moja córka pojawia się już na świecie, ale zaczynają się kolejne problemy. Fajna praca, fajna rola. Dużo się uczę, chyba do końca życia będę mówił, że się uczę tego zawodu.
**
- Uczysz się obserwując innych aktorów?**
Uważam, że zawsze warto podpatrywać bardziej doświadczonych aktorów, w "Pogodzie na piątek" grają tak uznane aktorki jak Danuta Stenka czy Katarzyna Figura.
**
- Plany osobiste, zawodowe?**
W tym naszym zawodzie ciężko planować. Zawsze powtarzałem, że jak do trzydziestki nie będę mógł się utrzymać w tym zawodzie, to zmienię fach. Trzydziestka minęła, a ja dalej się utrzymuję. Mam 33 lata i co roku powtarzam sobie to samo życzenie: aby dalej utrzymywać się z aktorstwa. Wiadomo raz jest lepiej, raz gorzej, ale... oby tak dalej. Ważne, aby zdrowie było, szczęście rodzinne.
- Masz alternatywę do aktorstwa?**
Zawód aktora to ileś tam zawodów pokrewnych - producent, reżyser. Liczę, że gdy nie będzie na mnie zapotrzebowania, jakoś sobie poradzę. Byłem kilka razy asystentem reżysera, pomagałem w produkcji. Wyprodukowałem kilka spektakli teatralnych. Dam sobie radę.
**
- A historia? Podobno to twoja wielka pasja?**
Historia od zawsze mnie interesowała. W ubiegłym roku zrobiłem dokumentację i napisałem scenariusz 13-odcinkowego serialu dokumentalnego o podziemiach Dolnego Śląska. Teren Dolnego Śląska jest fascynującą krajną, do dziś niezbadaną.
- Jak pracowałeś nad scenariuszem?
Zjeździłem cały Dolny Śląsk, poznałem mnóstwo ludzi, którym zawracałem głowę przez cały rok. Bardzo jestem wdzięczny im wszystkim - od zamku w Książu, po sztolnie, kopalnie złota w Złotym Stoku, po zamek Czocha. Mam nadzieję, że serial zostanie sfinalizowany, i kiedyś wrócimy tam z kamerą i ekipą filmową. Cały czas pamiętam o tych ludziach i gorąco ich pozdrawiam.
**
- Jakie przeszkody napotkałeś, że serial nie został wyprodukowany?**
Materiał przygotowywałem z myślą o Discavery, niestety, ta współpraca nie wyszła. W tej chwili jest gotowy scenariusz, mam nadzieję, że podany w bardzo atrakcyjnej formie. Liczę na to, że w końcu jakaś telewizja się nim zainteresuje.