Motel (Vacancy)
"Motel" w reżyserii Nimróda Antala ma doskonałą czołówkę, świetne zdjęcia, dobrze podłożony dźwięk i jest umiejętnie zmontowany. Gdy dokłada się do tego dwie całkiem przyzwoite główne role Kate Beckinsale i Luke'a Wilsona, to można pomyśleć, że mamy okazję obejrzeć całkiem dobry thriller. Niestety nie.
28.10.2007 03:15
Bohaterami hollywoodzkiego debiutu autora kultowych już węgierskich "Kontrolerów" są właśnie rozwodzący się małżonkowie. Para, która niedawno w wyniku nieszczęśliwego wypadku straciła syna, nocą wraca samochodem do rodzinnego miasta. W czasie podróży mężczyzna postanawia pojechać na skróty. Gubi jednak właściwą drogę. Na domiar złego psuje się im samochód. Nie wiedząc co począć ze sobą, w nieznanym sobie miejscu, wrogo nastawiona do siebie para postanawia przenocować w motelu.
Zaprezentowany w filmie Antala przydrożny hotel gorszej kategorii od razu robi złe wrażenie. Od samego początku wiadomo, że nic dobrego w nim nie czeka na bohaterów. Obleśnie wyglądający recepcjonista, brud pokoju i przede wszystkim podejrzane filmy wideo, które szybko okazują się być makabryczną kroniką pobytu wcześniejszych gości - są podstawą dla niezbyt skomplikowanej układanki. Co najgorsze, niezbyt poruszającej i trzymającej w napięciu zagadki. Para bohaterów szybko - podobnie jak widzowie - odkrywa, że grozi im wielkie niebezpieczeństwo i postanawia przygotować się na atak zamaskowanych sadystów. Z góry łatwo również przewidzieć finał opowieści, czyli jak potoczą się losy skłóconej pary, która po traumatycznych wydarzeniach nie może skończyć inaczej.
Jedynym słowem - nuda. Jedynie morał opowieści nie trąci banałem. Dziś o ciarki na skórze przyprawiają, a właściwie zniesmaczają, produkcje pokroju "Piły" i "Hostelu". Lekki "Motel", nakręcony w tradycyjny sposób, bez zbędnych obrazów sadyzmu, nie porusza. Widzowie uodpornieni na wykreowany przez rzemieślników z Hollywood horror nie przejmą się subtelnym dreszczowcem węgierskiego twórcy. Jedyne co może pobudzić ich do refleksji to pytanie zadane przez Antala: co dalej? Kolejne odsłony "Piły" i "Hostelu" też zaczną nużyć. Może widownia spragniona obrazów opływających krwią sięgnie po snuff movies, czyli sfilmowane prawdziwe akty sadyzmu. Takie jak te kręcone w motelu.