Nie zmieniaj, poznaj swój świat
Kolejny film Luca Jacqueta, twórcy „Marszu pingwinów“. Tym razem historia ma wymiar bardziej kameralny – to opowieść o przyjaźni dziecka i zwierzęcia. Mała dziewczynka zaprzyjaźnia się z dziką lisicą. Po latach wraca we wspomnieniach do tamtych dni.
Jacquet, były dokumentalista, wie jak filmować świat przyrody. Urodą zdjęć zachwycali się nawet ci, którym „Mój przyjaciel lis“ się nie podoba. W recenzjach z filmu w polskich mediach przeważa bowiem słabo skrywany ton pogardliwej wyższości. Nie podobał się pomysł antropomorfizacji zwierząt, na którym reżyser oparł cały film.
Dziewczynka zaprzyjaźnia się z lisicą, która przejawia ludzkie uczucia? Przecież to bzdura! W pewnym sensie tak. Twierdzenie, że zwierzęta hołdują tym samym wartościom, co człowiek, byłoby na pewno przesadą. Ale….
Na tej samej zasadzie można by wybrzydzać, że w filmach animowanych nawet sprzęty domowe mają uczucia i potrafią mówić. „Mój przyjaciel lis“ nie jest przecież filmem dokumentalnym, ale fabularnym. Rodzajem współczesnej baśni, a więc historii metaforycznej niosącej pewne przesłanie.
Zaprzyjaźniając się z lisicą, dziewczynka wkracza do świata niedostępnego dla większości ludzi – świata tzw. dzikiej przyrody. Ale ta niedostępność jest przede wszystkim efektem postawy samego człowieka, który nie próbuje i nie chce poznać otaczającego go świata. Zamiast poznawać, woli go zmieniać na swoją modłę, podporządkowywać czy po prostu niszczyć – dla wygody lub z głupoty.
Film Jacqueta zawiera czytelne przesłanie, a właściwie gorący apel o poszanowanie dla Matki Natury. Nie musimy przecież przyjaźnić się z każdym dzikim zwierzęciem. Wystarczy, że pozwolimy mu żyć w jego naturalnych warunkach. A choć trudno uznać, że hołduje ono temu samemu kanonowi wartości, co homo sapiens, nie wolno zapominać, że tak samo czuje strach, ból i przywiązanie.