Trwa ładowanie...
d2d7zxt

Nieudany portret mistrza

d2d7zxt
d2d7zxt

Joann Sfar reżyserując niedawno film biograficzny o Serg’u Gainbourgu zaznaczył, że bardziej interesują go kłamstwa, niż prawdy o tym charyzmatycznym, francuskim piosenkarzu. Dlaczego kręcić biografię luźno opartą na anegdotach? Może dlatego, aby wprowadzić widza w klimat dzieł ich twórcy, żeby pokazać niezwykłą osobowość opisywanej postaci. Richard Schickel w dokumencie „Eastwood. Portret mistrza” nie pokazał ani prawdy, ani kłamstwa o tej, jak sam mówi, „ikonie kina naszych czasów”.

Niełatwo nakręcić film biograficzny o legendzie kina, niełatwo ukazać całe spektrum jej osobowości, a tym bardziej powiedzieć coś nowego. Jednak Schickel nawet nie zadał sobie takiego trudu. Już w pierwszej scenie przyznaje się nam, że zna Clinta Eastwooda od 35 lat. Ale czy daje mu to prawo do nudnego, iście kronikarskiego opowiedzenia historii życia jednego z największych reżyserów w dziejach kina? Z sumiennością średniowiecznego skryby prowadzi nas od najstarszych obrazów Eastwooda do najnowszych.

Jedne portrety są malowane lepiej, inne gorzej. Jednak ten jest daleki od wierności portretowanej osobie. Eastwood jest w nim przedstawiony jako staruszek z rozrzewnieniem spoglądający za siebie. I oczywiście jak przystało na amerykańskiego bohatera, musiał przejść drogę od pucybuta do milionera. Ciężko pracował, więc wypracował swoje. Dzięki ciężkiej pracy ma na swoim koncie pokaźną liczbę produkcji. Ameryka jest przesiąknięta etyką protestancką, ale to nie powód aby każdy sukces tłumaczyć tylko i wyłącznie ciężką pracą. Nie chcę bynajmniej umniejszać aktorskiej i reżyserskiej pracy.

Jednak w dokumencie Schickela brakuje mi pytań o istotę twórczości. Nie każdy przecież doświadcza pasji tworzenia. Jakie czynniki muszą zaistnieć, aby stworzyć tak udane aktorsko i reżysersko dzieła jak: „Bez przebaczenia”, „Co się wydarzyło w Madison County”, „Za wszelką cenę”, „Gran Torino” i wiele innych.

d2d7zxt

Schickel pokazuje swojego bohatera głównie w murach Warner Bros. Amerykańska wytwórnia filmowa sprawia wrażenie fabryki, a przechadzający się jej uliczkami Eastwood wydaje się być rzemieślnikiem, który wkracza w ten świat, aby nie stworzyć, lecz dosłownie zrobić kolejny obraz. Czym jest dla odtwórcy Brudnego Harrego film? Widz śledząc jego filmografię mógłby stwierdzić, że Eastwood stara się odkryć... mechanizmy ludzkiego działania. Być może, tworząc kino, stara się odpowiedzieć na pytania typu: dlaczego w ludzkiej naturze leży tak silna potrzeba zemsty, wymierzenia sprawiedliwości na własną rekę, dlaczego czasami nie robimy nic w celu urzeczywistnienia swoich marzeń, a jeśli już decydujemy się na ich realizację, to niekiedy robimy to „za wszelką cenę”.

Opowiadając ekranowe historie przygląda się relacjom międzyludzkim. Nigdy nie ocenia postaci, jedynie sygnalizuje widzowi, że czasem gdzieś przydarzają się jednostkom takie historie. W filmowej biografii amerykańskiego mistrza kina nie zostały zadane pytania o tajemnicę tworzenia, o źródło wielkości, o to czym film powinien być i jaki powinien być. W ostatnich swoich filmach bohater Sergia Leone specjalnie zamazuje granice pomiędzy dobrem i złem. Przykłada „szkiełko i oko” do otaczającej go rzeczywistości. Tworzy moralitety poruszające problem eutanazji czy rasizmu. Skąd ta gatunkowa zmiana? Próżno szukać odpowiedzi na to pytanie w omawianym obrazie.

A jaki jest Eastwood-aktor? Ile w granych przez niego postaciach jest z niego? Dlaczego tak często kreował silnych bohaterów, samotnych z wyboru lub z przeznaczenia? Czy taki właśnie jest prywatnie? Co w ogóle wpłynęło na to, że został aktorem? Na te pytania również nie znajdziemy odpowiedzi w filmie Schickela.

W „Portrecie mistrza” brakuje również wypowiedzi osób współpracujących z Eastwoodem, a także osób patrzących z zewnątrz na jego twórczość: dziennikarzy, krytyków filmowych, teoretyków filmu.

Eastwood bez cienia przesady mógłby powiedzieć za Horacym: „wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu”. Jednak widz, oglądając „Portret mistrza” ma wrażenie, że Schickel pragnie strącić z piedestału jedną z największych legend kina.

d2d7zxt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2d7zxt