Po pierwsze: Nie mieszkaj z teściową!
Do tego zasadniczego problemu sprowadza się film. Rzecz jasna ma on wiele innych mądrych point, ale ta jest fundamentalna. Żadnego mieszkania z teściową, bo to upokarza, irytuje i jest patologią. A już szczególna to patologia, gdy w grę wchodzi mieszkanie z jego mamą. To jest dramat.
18.10.2007 19:05
To jest 11 wrzesień 365 dni w roku. Tragedia. A żeby uniknąć tej tragedii, to trzeba znać taką prostą zasadę, rzekłabym, przyczynowo- skutkową. Bo jak się ze sobą sypia i jak się nie zabezpiecza, to się ma potem dzieci! Niby proste, a dla naszej filmowej pary chyba mocno zaskakujące.
Im tak nie w smak te dzieci, bo ona na studiach, on to wiadomo nie za bardzo. Ona jednak rzuca studia i decydują się na poród, mimo że gdzieś tam pobrzmiewają kuszące echa skrobanki. Ale oni mało tego, że maja już te dzieci, to jak na mentalnie średniowieczną parę przystało, przed ich narodzinami, biorą też ślub. Niech będzie po Bożemu, skoro pomysł ze skrobanką padł. Kurewska ironia losu.
Oczywiście z braku środków finansowych Bartek i Beata decydują się na mieszkanie z mamą Bartka. I tu rozpoczyna się dramat całej rodziny. Żeby go jednak rozwiązać zaciągają kredyt i kupują mieszkanie. No i kolejny dramat, bo deweloper okazuje się oszustem, a to oznacza powrót do teściowej i stratę wielkich pieniędzy. A tu już kończy się dramat i rozpoczyna piekło.
Złość, wyzwiska, wypominanie. Nikt nie jest w stanie tego wytrzymać. Bartek zaczyna zdradzać Beatę. Ta rozpoczyna beznadziejną próbę odzyskania go, a w tle jest jeszcze wiecznie wściekła (i słusznie, wszak na stare lata należy jej się spokój) teściowa.
Film bardzo mądry i wzruszający, bo tu od każdego śmierdzi patologią. Każdy jest winny, ale każdego i tak szkoda, bo nie tylko w nim leży przyczyna. Każdy ma patologiczne korzenie- i to jest problem- w tych korzeniach właśnie. Bo to się dzieje z jakiegoś powodu, z wiecznych pretensji mamy Bartka, które być może wynikają z faktu, że miała ona męża alkoholika. A więc nic nie dzieje się bez przyczyny. I nic nie kończy się dobrze.
Pesymistyczny mocno film z doborową obsadą. Naprawdę majstersztyk, który przypomina o fundamentalnej zasadzie miłości, szacunku i tolerancji. Przygnębiające dzieło, bez bajkowego zakończenia, ale z iskrą nadziei, mimo wszystko.