Ta "druga"
- Miała wszystko, co powinna mieć wielka aktorka: nieprzeciętne zdolności, doskonały warsztat i niebywałą urodę -* opowiadał o niej reżyser Wojciech Solarz. *- Osiągnęła dużo, ale zabrakło jej odrobiny szczęścia, żeby wejść do panteonu największych.
Tak w skrócie można opisać losy aktorki. Zadebiutowała już w 1950 roku jako statystka w "Warszawskiej premierze”. Od tamtej pory czarowała reżyserów talentem i urodą. Dostała rolę w "Pociągu" Kawalerowicza i choć była magnetyzująca, ostatecznie została zdominowana przez Lucynę Winnicką (ówczesną żonę Kawalerowicza). Winnicka zadbała, by Szmigielówny na ekranie było mniej.
Podobny pech prześladował aktorkę niemal przez całą karierę. W 1957 roku miała wystąpić w jednej z nowelek w filmie "Eroica" Andrzeja Munka. Przy montażu scena z jej udziałem została ostatecznie usunięta.
Andrzej Wajda proponował jej rolę łączniczki "Stokrotki" w "Kanale", ale Szmigielówna ze smutkiem musiała odmówić - była wtedy w ciąży i obawia się o zdrowie dziecka. Munk chciał się zrehabilitować i zamierzał obsadzić ją w nowym filmie, ale zanim zdążył zrealizować swój plan, zginął w wypadku samochodowym.