Złe dobrego początki
Wiele hollywoodzkich gwiazd najchętniej zapomniałoby o swoich filmowych początkach i pogrzebało pierwsze taśmy głęboko pod ziemią.
Chyba że ma się do tego taki dystans, jak Sylvester Stallone, który, gdy światło dzienne ujrzał wyciągnięty z archiwum erotyk „Przyjęcie u Kitty i Studa”, wzruszył tylko ramionami.
De Niro podobnego dystansu nie miał i rozkręcił prawdziwą aferę. I miał powód.
W 1969 roku, nim jeszcze stał się sławny, zagrał w „Sam's Song”, filmie tak tandetnym i złym, że nie wierzyli w niego nawet twórcy. Niedokończony projekt porzucono. Do czasu, aż De Niro nie dostał Oscara – wówczas taśmę odkurzono, przemontowano, dokręcono parę scen i wpuszczono do kin jako „The Swap” (nowy film, choć wydawało się to niemożliwe, okazał się jeszcze bardziej tandetny i zły niż jego pierwowzór).