'Skok przez płot' i jego polska ekipa - fotorelacja

Ktoś mógłby pomyśleć, że nagrać dubbing do filmu animowanego to nic trudnego, a jednak nie jest tak prosto, jakby się wydawało. I to wcale nie jest tak, że reżyser dzwoni, „Panie Janku, pan przyjedzie, zagra pan liska”. Jest zupełnie inaczej, jest pan Janek, jego kolega i jeszcze jeden i kilku znajomych i jeszcze kilku. Każdy siada przed mikrofonem i czyta te same trzy zdania.

Później nagranie dwudziestu pięciu głosów wędruje w świat, dajmy na to do Londynu i tam ktoś sobie słucha i jeszcze raz słucha i nagle wpada mu w ucho pewien głos, „Yes, yes, yes, very good..” na ten przykład mógłby powiedzieć i wytypować kolegę pana Janka. I popłyną krokodyle łzy pana Janka, że to nie on, że ktoś zupełnie znany mu został wybrany. ZOBACZ KOSTIUMY ZE ‘SKOKU PRZEZ PŁOT’ W NASZEJ GALERII ZDJĘĆ To tak żartem, ale jak opowiadał jeden z aktorów tak właśnie to wygląda zanim ruszy proces dubbingu i zostaną wytypowane odpowiednie osoby, a każdy chce, a jakże. Kolejki są coraz dłuższe, aby swego głosu użyczyć tu i tam.

Przygotowanie materiału i proces nagrania do filmu Skok przez płot trwał dwa tygodnie. Jak powiedział reżyser, Artur Kaczmarski, najtrudniejsze w tej pracy to oddać emocje siedząc spokojnie na krzesełku. Czasem potrzeba kilka podejść, aby wydobyć to, co najtrudniejsze, czasem nie byle, jakim problem jest bekanie, tak bekanie, w tym filmie to był temat priorytetowy. Jednak i na to udało się znaleźć odpowiednie rozwiązanie.

I co ciekawe, każdy aktor nagrywa swą postać osobno, aby później w procesie montażu złożyć wszystko w jedną, konkretną całość. No i wreszcie swoje oblicze odkrył magik słowa, Bartosz Wierzbięta. To jemu zawdzięczamy wszystko, co później w studio przybiera wyjątkowy, w ten lub inny sposób, efekt końcowy.

Skok przez płot w kinach całej Polski już od 7 lipca pod patronatem medialnym Wirtualnej Polski.
(fot. Artur G. Kamiński)