Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której podchodzę do kasy w kinie i wydaję 30 złotych na bilet na "365 dni”. Z perspektywy kanapy, gdy ten sam film mam dostępny w ramach abonamentu, daję mu szansę i, co zaskakujące dla mnie samej… nawet nie żałuję, bo bawię się przednio.