Ostatnio na ekranach polskich kin gościła produkcja "This Must Be The Place" z Seanem Pennem, której polski tytuł pewien wirtuoz przekładu zinterpretował jako "Wszystkie odloty Cheyenne'a". Korzystając z okazji, redakcja serwisu filmowego Wirtualnej Polski postanowiła przygotować zestawienie innych największych grzechów w dziedzinie "tytułowej translatoryki".
A co podnieca nas, allenowskich snobów, najbardziej? Ironiczna riposta, miłosna nostalgia, niespenetrowane kamerą zakamarki Nowego Jorku. A wszystko to jest w "Whatever Works".