- Podczas kręcenia tego filmu absolutnie nie czuliśmy, że stanie się legendą. Po prostu z pasją go robiliśmy. Film nie zestrzał się, bo nie kłamał, mówił prawdę i dziś, choć archaiczny, nadal jest aktualny - mówiła w Polskim Radiu Ewa Szykulska, wspominając swój występ w jednej z najlepszych komedii PRL-u, "Dziewczyny do wzięcia". I dodawała, że wcale nie miała się w nim pojawić - ale rolę "wypłakała" sobie u reżysera Janusza Kondratiuka, który prywatnie był jej mężem.