Orson Welles mówił, że jest "najlepszą aktorką na świecie", krytycy (niezbyt trafnie) określili ją „nową Brigitte Bardot”, a dla widzów stała się jednym z najbardziej pociągających ekranowych symboli seksu. Tymczasem Jeanne Moreau nie zwracała uwagi na te wszystkie zachwyty. Twierdziła, że nie jest wcale piękna, i podkreślała, że w sumie ma to gdzieś, bo przecież intelekt liczy się znacznie bardziej od urody. Choć otrzymała wiele prestiżowych nagród, nigdy nie spoczęła na laurach. Zawsze uważała, że musi się jeszcze wiele nauczyć.