Koledzy nazywali go "ostatnim Mohikaninem kulturystyki". Andrzej Seweryn zazdrościł mu siły i z podziwem mówił, że "mógł zabić gołymi rękami". Gustaw Holoubek zauważał zaś, nie bez smutku, że polskie kino miało wspaniałego aktora o ciele tytana i nie potrafiło go artystycznie wykorzystać.