Te cztery minuty uchroniły "Titanica" przed kompletną klapą. "Wymiotuję sobie na buty"
"Titanic" z 1997 roku określany jest często najlepszym filmem wszech czasów. Mało brakowało, a byłby jedną wielką klapą. Wszystko przez zwiastun, który mógł pogrążyć obraz Jamesa Camerona.
Film "Titanic" Jamesa Camerona z 1997 roku stał się prawdziwym fenomenem kulturowym i jednym z najbardziej dochodowych produkcji w historii kina. Leonardo DiCaprio, wcielając się w postać Jacka Dawsona, zdobył ogromną popularność, a produkcja otrzymała aż 11 Oscarów, wyrównując rekord "Ben-Hura".
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski o spotkaniu z Angeliną Jolie
"Titanic" odniósł gigantyczny sukces finansowy
"Titanic" w reżyserii Jamesa Camerona to jeden z najgłośniejszych i najbardziej dochodowych filmów w historii kina. Po premierze w 1997 roku szybko stał się fenomenem kulturowym, osiągając wpływy przekraczające 2 miliardy dolarów. Produkcja utrzymywała się na szczycie box office przez wiele miesięcy, zdobywając aż 11 Oscarów, w tym za najlepszy film i reżyserię.
"Titanic" nie tylko przyciągnął widzów na całym świecie, ale także zrewolucjonizował efekty specjalne, które stały się wyznacznikiem dla późniejszych produkcji. Popularność filmu przyczyniła się do stworzenia licznych projektów multimedialnych, w tym adaptacji książkowych i dokumentalnych, podtrzymując jego status w kulturze popularnej.
O sukcesie "Titanica" zdecydował zwiastun?
Jon Landau, nagrodzony Oscarem producent filmów "Titanic" i "Avatar", napisał wspomnienia zza kulis, w których opowiada o swojej roli w tworzeniu największych hollywoodzkich hitów. Książka zatytułowana "The Bigger Picture" ukaże się pośmiertnie 4 listopada — Landau zmarł na raka w 2024 roku w wieku 63 lat.
We fragmencie książki Landau wspomina premierę "Titanica" z 1997 roku, wartego 200 milionów dolarów epickiego filmu, który zdaniem wielu w branży rozrywkowej był katastrofą na tyle dużą, że pogrzebałaby karierę Jamesa Camerona.
— "W przypadku każdego filmu pierwszy zwiastun ma ogromne znaczenie. To największa szansa na zdobycie widowni. Masz dwie i pół minuty, żeby przekazać historię i klimat filmu. Te 150 sekund to wszystko i, jak wiele rzeczy w "Titanicu", stały się przedmiotem wielkiej bitwy. Przełożenie filmu trwającego trzy godziny i czternaście minut (lub dwie godziny i siedemdziesiąt cztery minuty, jak lubię to nazywać) na standardowe dziewięćdziesiąt sekund nie jest łatwe" — pisał Landau.
Ostatecznie powstały dwa zwiastuny. Paramount Picture nakręcił swój własny, krótki zwiastun, pełen akcji, strzelaniny — Laundau stwierdził, że w ogóle nie opowiadał historii, którą Cameron przedstawił w długim filmie.
— "Nasz zwiastun był długi. Wydawało nam się, że jest proporcjonalny do długości filmu. I konieczny. Był to pierwszy materiał filmowy z "Titanica", jaki widział prawie każdy poza studiem i ekipą produkcyjną. Stawka była wysoka. Wszyscy byli spięci. Spędziliśmy pięć lat i wydaliśmy 200 milionów dolarów. Chwilami wydawało się, że cały świat kibicuje nam w porażce".
Okazało się, że dzięki zwiastunowi, na który uparł się Landau, choć trwał on zdecydowanie dłużej, niż zwyczajowe dwie i pół minuty, widmo klęski zostało odegnane.
— "Siedziałem nerwowo, gdy nasz zwiastun był odtwarzany w sali bankietowej w Las Vegas, a gdy tylko się skończył, Kurt Russell głośno oznajmił: "Zapłaciłbym dziesięć dolarów, żeby zobaczyć ten zwiastun jeszcze raz". Dzięki temu otrzymaliśmy specjalne pozwolenie od Motion Picture Association – wtedy zwiastuny miały trwać maksymalnie 150 sekund – na udostępnienie widzom na całym świecie zwiastuna, trwającego cztery minuty i dwie sekundy" — wspominał Landau.