Wrodzony talent
- Miała coś w sobie. Dar. Intuicję. Rewelacja. Wszyscy reżyserzy, którzy mieli z nią styczność, mieli połowę roboty z głowy - zachwycał się Andrzej Wiernicki, fotograf i ojciec sukcesu Tuszyńskiej, którą wypatrzył podczas potańcówki w Stodole. Ten sam, który wysłał jej zdjęcie do "Przekroju", i dzięki któremu stała się sławna.
Zadziwiające jest, że choć Teresa nie pochodziła z rodziny o artystycznych tradycjach ani nie miała odpowiedniego wykształcenia, przed obiektywem kamery czy aparatu czuła się zaskakująco swobodnie.
- Nie miała tremy przed kamerą. Kamera jej nie krępowała - wspomina reżyser Jerzy Stawicki. Taką zapamiętał ją również Kazimierz Kutz, bliski przyjaciel Tuszyńskiej:
- Była zdolną dziewczyną. Miała to, co w tak wielkiej cenie jest u wybitnych aktorów. Odnosimy to zwykle do aktorów amerykańskich. Są filmowi. Biologicznie zmysłowi.
Przesłanki o jej nieprzeciętnym talencie potwierdzał też operator Jan Laskowski, wspominając że Teresa w ogóle nie uczyła się tekstu. Po prostu czytała swoje kwestie i z marszu wchodziła na plan.