Właścicielka restauracji szczerze: ratują mnie stypy
Właścicielka restauracji w Gdańsku mówi WP szczerze: - Gdyby nie trzy stypy, nie byłoby w ogóle ruchu. Dzięki temu mogłam zapłacić pracownikom.
14.03.2020 19:47
Koronawirus dotyka wszystkie branże w tym gastronomię. W restauracjach i barach w Trójmieście pustki, nie ma także zwyczajowo chodzących po Sopocie i Gdańsku Skandynawów czy Niemców.
Jedna z restauratorek, anonimowo: - Odwołano u mnie imprezy urodzinowe i chrzciny, w sumie w ciągu dwóch dni cztery zapowiedziane imprezy. Kobieta dzwoni i tłumaczy, że miały na uroczystość rodzinną przyjechać osoby z całej Polski, ale nie przyjadą. Są nawet próby odwoływania imprez w czerwcu, ale na to się jeszcze nie zgadzam.
Jak z oddawanie zaliczek? - Na początku próbowałam się targować, nie zwracać zadatków, ale muszę być uczciwa wobec klientów, więc co mam robić? Oddaję.
Moja rozmówczyni mówi, że oczekuje najgorszego:
- Albo za chwilę rząd zamknie także naszą branżę gastronomiczną na kilka tygodni, albo sama będę musiała się zamknąć, bo nie mam klientów. Czy kelnerzy i kucharze mają stać i dłubać w nosie? Dałam wcześniej kilkadziesiąt ogłoszeń, że szukam pracowników, tak o nich teraz ciężko, wydałam chyba tysiąc złotych na same ogłoszenia, a teraz będę musiała tym ludziom podziękować.
Autor bloga Wrocławskie Podróże Kulinarne, Piotr Gładczak pisze wprost, że ograniczenie działalności przez dwa tygodnie może być równoznaczne z zamknięciem biznesu.
Gładczak: "Zatrudnienie w tym sektorze to około 300 tysięcy osób w całym kraju. Najgorzej sytuacja wygląda w branży hotelarsko-cateringowej, gdzie odwoływanych jest większość imprez planowanych na 3-4 miesiące do przodu, a wiadomym jest, że duża część tych działalności opiera swoje dochody na ich organizacji. Odwoływane są warsztaty kulinarne, imprezy firmowe czy nawet komunie (...) Paradoksalnie największe problemy mogą mieć ci najwięksi, mający największe zobowiązania, czynsze i największą ilość umów o pracę".
Zagrożeni mogą być także właściciele food trucków. Autor bloga pisze, że od początku marca otrzymał około dziesięciu maili z informacją o odwołaniu zlotów food trucków i koncertów, podczas których gastrowozy zapewniają posiłek dla uczestników.
Zdaniem Gładczaka nieoczekiwanym beneficjentem pandemii może okazać się rynek delivery [dostawy na telefon - red.], bowiem odwołanie zajęć w szkołach i przedszkolach oraz konieczność pracy zdalnej, ma szansę przyczynić się do zwiększenia ilości zamówień z dowozem do domu.
Gładczak zadaje też ważne pytanie: "Czy w najgorszej sytuacji rząd będzie w stanie jakkolwiek zrekompensować straty, brak możliwości zarobkowania, wprowadzić ulgi w ZUS-ie i podatkach? Miejmy nadzieję".