2z8
''U nas w rodzinie nigdy upadłych kobiet nie było!''
Na scenę trafiła przez przypadek.
- Przyszłam do STS-u (Studencki Teatr Satyryków przyp. red.) do towarzystwa i tak mnie zagadali, że zostałam*– opowiadała w _Vivie_. *- Wciągnęło mnie na amen.
Zaproponowano jej udział w jednym przedstawieniu, potem w kolejnym i jeszcze jednym. I zanim się obejrzała, stała się aktorką rozpoznawalną. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie – na początku lat 60. Merle zadebiutowała na ekranie i od tamtej pory na planie filmowym pojawiała się już regularnie.
Śmiała się, że swój nowy zawód długo musiała ukrywać przed babcią.
- Gdy się dowiedziała, powiedziała: "Do teatru? U nas w rodzinie nigdy upadłych kobiet nie było!" - wspominała.