Trwa ładowanie...
06-03-2014 14:59

Została mężczyzną, bo nie miała innego wyjścia

Została mężczyzną, bo nie miała innego wyjściaŹródło: mat. dystrybutora
d1eym3e
d1eym3e

Jakiś czas temu na ekran jednego z polskich kin po kilkuletniej przerwie powrócił niezwykle popularny w połowie ubiegłej dekady, ale dotykający również palącego problemu współczesnych czasów dokument "Bóg jest z nami mężczyznami". Nakręcony w Alpach Albańskich film Jana Sosińskiego porusza problem z którym borykać się muszą tamtejsze kobiety - bardziej szanowanego niż Koran czy Biblia i wciąż stosowanego XV-wiecznego kodeksu Kanun, który sprowadza ich rolę w społeczeństwie do pracy fizycznej i płodzenia dzieci.

Człowiek zhańbiony uważany jest w Albanii za zmarłego. Człowiek, to znaczy mężczyzna. Kobiety, zwłaszcza te z gór, mają najgorzej - traktowane są na równi ze zwierzętami pociągowymi, a za ich zabicie, w przeciwieństwie do mordu na mężczyźnie, życia się nie odbiera. Kobiet nie obejmuje prawo krwi - tylko męski potomek przekazuje swoją krew dalej. Według Kanunu kobieta może jednak zostać „mężczyzną”, przejąć jego prawa i obowiązki. Musi jednak do końca życia pozostać dziewicą. Bohaterką dokumentu Sosińskiego jest właśnie jedna z nich. A właściwie, w chwili jego powstawania, już jeden z nich.

Reżyser wprowadza nas do domu zamieszkanego przez wielopokoleniową rodzinę Gosturani, oddaje głos bohaterom siedzącym za stołem jak apostołowie podczas ostatniej wieczerzy i pozwala im potwierdzać wszystkie stereotypy, jakie wnieśliśmy ze sobą pod ich dach. Przekonujemy się, że w domu faktycznie panują surowe patriarchalne zasady ze z góry rozpisanymi rolami społecznymi. Tutaj zadaniem mężczyzny jest utrzymanie rodziny - kobieta ma się sprawdzić jako czuła matka, dobra kucharka i pokorna żona. Najstarszy z braci, Islam Gosturani tłumaczy, że kobieta powinna jak duch stać za plecami mężczyzny i wyczuwać jego pragnienia zanim te zostaną zwerbalizowane. Sosiński wchodzi z kamerą w rzeczywistość, która, wydawałoby się, nie akceptuje łamania zasad legitymizowanych tradycją.

W miastach dziewczyny same wybierają sobie chłopaków, ale na wsi ojcowie nie ufają swoim córkom i wszystkie małżeństwa są aranżowane“ – słyszymy obserwując chłopców grających w piłkę nożną na boisku i dziewczynki skaczące w gumę na tyłach szkoły. Na ekranie oglądamy matki karmiące dzieci kaszką, myjące naczynia i wpatrzone w telewizor, w którym migają sceny z telenoweli. Mężczyźni kawę przepijają rakiją (chociaż są biedni rakiję piją codziennie, bo to podnosi ich status społeczny) i z dumą opowiadają o swoim piątym bracie.

Bedri od samego początku siedzi przy stole i niczym się nie wyróżnia. Kolejne wypalone papierosy zapija alkoholem, zachowuje się jak typowy mężczyzna. Sosiński świetnie utrzymuje napięcie i sprawnie karmi nas stereotypami, by chwilę później wywrócić przedstawiony świat do góry nogami. Bedri był kiedyś kobietą, dziś jest mężczyzną, bo sam tego chciał. Autor dokumentu słucha jego opowieści i tworzy z nich niezwykłą biografię.

d1eym3e

Bedri urodził się jako dziewczynka i choć fizycznie nic w tym względzie się nie zmieniło, odwołując się do zapisany w kodeksie praw i zwyczajów, wyrzekł się kobiecości i wszystkich obowiązków, jakie są z nią związane. Dziś cieszy się przywilejami typowymi dla mężczyzny.

O wyborze tak trudnej drogi życiowej zdecydowała konieczność ocalenia honoru rodziny. W czasach panującego Envera Hodży Bedri pracował jako księgowa w spółdzielni i został niesłusznie oskarżony o defraudację. Aby ocalić rodzinę przed prześladowaniami agentów komunistycznego reżimu ojciec wyrzekł się swojego dziecka. Pobyt w więzieniu skłonił bohatera dokumentu do podjęcia dramatycznej, ale świadomej decyzji. Postanowił, że dalej będzie żyć jak mężczyzna, rezygnując z miłości i godząc się z faktem, że nigdy nie będzie miał dzieci

Dziś nosi spodnie, krótko przycięte włosy i koszule w kratę. Grywa w piłkę z chłopakami i mówi, że nie doskwiera mu brak własnego potomstwa – kocha wszystkie dzieci swoich braci. Sosiński portretuje jego historię z wielką czułością, ale i dystansem. Niekiedy można jednak odnieść wrażenie, że nie do końca rozumie, kim jest jego bohater i co musiał przeżywać.

Sosiński nie drąży wspomnień ani emocji. Bardziej niż zainteresowany, wydaje się autentycznie zadziwiony. Nie zadaje zbyt wielu pytań i nie próbuje rozmawiać z mieszkańcami okręgu. Wystarczają mu zapewnienia Islama, że Bedri jako mężczyzna jest szanowany przez wszystkich wokół, a z jego zdaniem okoliczne rody liczą się najbardziej. Trochę brakuje w tym dokumencie szkicu tła społecznego i jeśli coś w nim autentycznie zadziwia to fakt, że na portrecie Bedriego i jego rodziny nie ma absolutnie żadnej rysy.

d1eym3e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1eym3e