50 pierwszych randek (50 First Dates)
Proszę sobie wyobrazić "Memento" na wesoło, z pierwszym błaznem Hollywood w roli głównej, następnie dodać do tego wytresowane zwierzęta z hawajskiego oceanarium i film instruktażowy dla podrywaczy, a wtedy otrzyma się "50 pierwszych pocałunków". Trzeba przyznać, że to dość wybuchowa mieszanka, która jednak bawi i wzrusza.
W bardzo zabawnym początku filmu, w którym różne kobiety opisują tego samego niezwykłego mężczyznę, dowiadujemy się kim jest Henry, nowy bohater o twarzy Adama Sandlera. Amerykański gwiazdor tym razem zagrał weterynarza z hawajskiego oceanarium, notorycznego kłamczucha, wykorzystującego panie wypoczywające na rajskiej wyspie. Pewnego dnia na drodze tego uciekającego od zobowiązań mężczyzny staje Lucy (Drew Barrymore).
04.12.2006 18:07
Szybko okazuje się, że para jest dla siebie stworzona. Jednak gdy w końcu Henry znalazł dziewczynę, z którą chciałby związać się na stałe, okazuje się, że cierpi ona na zanik pamięci krótkotrwałej i nazajutrz nie kojarzy, iż w ogóle go poznała. Teraz co dzień musi rozkochiwać w sobie Lucy na nowo.
Po jednej z pierwszych scen filmu, w której mors wyrzygał się na pomocnika Henry'ego z oceanarium, można się spodziewać, iż dalej będzie już jak w komediach spod znaku "American Pie". Tymczasem obraz Petera Segala bawi w mniej prymitywny sposób. Uśmiech wywołują kolejne próby poderwania Lucy, ale najbardziej bawią drugoplanowi bohaterowie: Alexa - pracująca w oceanarium postać, o której ciężko powiedzieć jakiej jest płci, sepleniący i mający obsesję na punkcie swojego ciała brat Lucy, czy obsługa baru, w którym co dzień Henry spotyka swoją ukochaną.
Jak przystało na komedię romantyczną, nie brakuje także wzruszenia. Z biegiem akcji Henry daje się bowiem poznać jako troskliwy facet, który łatwo się nie poddaje i wierzy, iż jego ukochana zaczyna pamiętać.
Muszę przyznać, że nie należę do wielbicieli Sandlera ani Barrymore, a po "50 pierwszych pocałunkach" spodziewałam się wszystkiego co najgorsze. Ale widać, że rzeczywiście praktyka czyni mistrza i po kiepskim występie pary w komedii "Od wesela do wesela", teraz jest znacznie lepiej. Dlatego drobna rada dla mężczyzn: jeśli nie chcecie usłyszeć od swoich partnerek, że je zaniedbujecie, lepiej nie bierzcie ich na film Segala. Sandler jako Henry pokazuje bowiem wielokrotnie pokazuje jak uwieść kobietę i to za każdym razem w inny sposób.