Eddie Murphy mógł przyjąć te role. "To brzmiało absurdalnie i odpuściłem". Świat filmu wyglądałby zupełnie inaczej
Eddie Murphy w ostatnim wywiadzie wyznał, że otrzymał propozycje zagrania w filmach, które dziś są absolutnymi klasykami. Świat kina wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby aktor zdecydował się na udział w "Pogromcach duchów" czy "Godzinach szczytu". Stracilibyśmy jednak możliwość podziwiania go w innych produkcjach.
Niektóre z kultowych komedii Hollywood wyglądałyby zupełnie inaczej, gdyby Eddie Murphy ich nie odrzucił. W niedawnym wywiadzie dla AP, promującym jego nowy dokument Netflixa "Being Eddie", Murphy podzielił się swoimi "trzema wielkimi filmami, w których "mógł zagrać".
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski o spotkaniu z Angeliną Jolie
Eddie Murphy mógł zagrać w wielkich hitach
Eddie Murphy wyznał, że miał okazję otrzymać role w trzech wielkich filmach, jednak odrzucił je, gdyż albo nie widział w nich potencjału, albo musiał wybierać spośród innych ról.
"Miałem zagrać w "Pogromcach duchów" – wspominał Murphy. – Nie zrobiłem tego, i w "Godzinach szczytu". Nie zrobiłem tego. A, i w "Kto wrobił królika Rogera?". To moje trzy wielkie filmy, w których "dziś chciałbym zagrać".
Murphy wyjaśnił, że powodem, dla którego żałuje, że nie dołączył do tych projektów, jest to, że wszystkie były "wielkimi hitami". Jednak nie żałuje tego aż tak bardzo. Gwiazdor "Shreka" wyjaśnił, że odrzucił rolę w "Pogromcach duchów", dostał za to rolę Axela Foleya w "Gliniarzu z Beverly Hills".
"W "Pogromcach duchów" zagrałem zamiast tego w "Gliniarzu z Beverly Hills"" – powiedział. "Było do zrobienia, albo tamto, więc wyszło super. A "Kto wrobił królika Rogera?" brzmiał dla mnie po prostu absurdalnie i odpuściłem. A potem pomyślałem sobie: "O, to jest zaj****te"" – wyznał w wywiadzie Eddie Murphy.
Nowy dokument o życiu Eddiego Murphy'ego
Dokument "Będąc Eddiem" trafił na Netflixa 12 listopada i wraz z nim pojawiło się kilka rewelacji na temat bogatej kariery Murphy'ego. W programie aktor wspominał o tym, że poczuł się zdradzony przez "Saturday Night Live", gdzie nazwano go "spadającą gwiazdą" w segmencie krytykującym jego słaby odbiór horroru komediowego "Wampir na Brooklynie" z 1995 roku. Murphy, który występował w programie "SNL" w latach 1980–1984, czuł, że jego "alma mater" go atakuje.
"Byłem zraniony" – powiedział Murphy w dokumencie. – "Moje uczucia zostały zranione. Jestem z tego samego… To tak, jakby twoja alma mater atakowała ciebie – moją karierę, a nie to, jak bardzo byłem zabawny, nazywając mnie "spadającą gwiazdą". Gdyby teraz pojawił się taki żart o jakimś innym członku obsady "SNL" i o tym, jak bardzo jego kariera jest popieprzona, zostałby on zdyskredytowany" – powiedział gwiazdor.