Trwa ładowanie...
d35qtul
godsend
04-12-2006 18:07

Godsend

d35qtul
d35qtul

"Godsend" to kolejny film, który robi nienajlepszą reklamę badaniom genetycznym i klonowaniu. Niespodziewanie nudny obraz opowiada o tym, iż w dzisiejszym świecie na miejscu ojca dziecka Rosemary, szatana znalazł się człowiek.

Akcja produkcji koncentruje się na Paulu i Jessie Duncanach (Greg Kinnear i Rebecca Romijn-Stamos), którzy w wypadku samochodowym tracą jedyne dziecko, 8-letniego Adama (Cameron Bright). Na pogrzebie pojawia się doktor Richard Wells (Robert De Niro), były wykładowca Jessie - legendarny naukowiec, zajmujący się genetyką. Proponuje on pogrążonym w bólu rodzicom eksperyment, dzięki któremu będą mogli odzyskać swoje dziecko w postaci identycznego klonu Adama. Duncanowie przystają na układ Wellsa.

Film intryguje tylko do pewnego momentu, a mianowicie do czasu, kiedy klon Adama kończy 8 lat, czyli osiąga wiek, w którym prawdziwy chłopiec zginął. Do tego punktu widz mógł rozbudzać w sobie nadzieję, na ekscytujący obraz, który pokazałby jakąś prowokującą do dyskusji wizję alternatywy dla życia po śmierci.

Tymczasem Nick Hamm koncentruje się zgrabnym połączeniu elementów thrillera science-fiction z opowieścią o duchach i psychologicznym dramatem, które mu w ogóle nie wychodzi. Wprawdzie klon dziecka ze swoimi sennymi koszmarami o złym chłopcu o imieniu Zachary, wprowadza nowy kontekst, jednak w finale i ten wątek zostaje strywializowany.

d35qtul

Nic tak jednak nie rozczarowuje jak rola Roberta De Niro. "Godsend" niestety ukazuje, iż dzisiejsze kino nie może temu wielkiemu aktorowi zaproponować żadnego oryginalnego i interesującego scenariusza. Zamiast tego wciąż czerpie z dorobku artysty. Tym razem filmowcy sięgnęli po "Harry'ego Angela", w którym De Niro wcielił się w rolę diabła. Jednak w produkcji Hamma, aktor nie jest nawet w połowie tak demoniczny jak w horrorze Alana Parkera. Teraz widzowi musi wystarczyć obraz De Niro, który jako genetyk, bawiący się w Boga, ciągle kadrowany jest na tle krzyży. Takie uproszczenia nie pomagają temu filmowi, a wręcz przeciwnie - spychają go od razu do lamusa.

Film warto zobaczyć ze względu na nowego dziecięcego aktora - Camerona Brighta. Jego kariera rozwija się w nader interesujący sposób. Niedawno można go było zobaczyć w thrillerze science-fiction "Efekt motyla", a już niedługo w kontrowersyjnym filmie "Narodziny" z Nicole Kidman, w którym 11-latek występuje w roli reinkarnacji zmarłego męża głównej bohaterki. Jednym słowem - niesamowite dzieciństwo!

d35qtul
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d35qtul