Kammel w 'Ustach Mariana'

Afera ze szkoleniami Pekao jeszcze nierozwikłana, ale Tomasz Kammel dobrego humoru nie traci.

A nawet tryskał nim w klubie Krystiana Legierskiego 'Usta Mariana'.
Tomek zadebiutował wczoraj o 20.00 skeczem 'Kotki są słodkie'.

Jak donosi Fakt, za 10 złotych można było obejrzeć prezentera, jak opowiada historię o swoim kotku Mietku.

Kammel podobno podbił publiczność w momencie, gdy wypiął pośladki, naśladując zachowanie swojego zwierzaka.

Menadżer lokalu jest zachwycony Tomkiem:

"Jest bystrym obserwatorem, potrafi świetnie komentować i pointować różne wydarzenia. Wróżymy mu sukces" - powiedział w rozmowie z pismem.

Gwiazdor zabawiał publiczność składającą się z większości samych mężczyzn, choć tu i ówdzie można było dostrzec również panie - w towarzystwie swoich partnerek.

Kammel w tym towarzystwie czuł się doskonale. Niestety, na widowni nie było narzeczonej Kammela, Kasi Niezgody.

Kammel przez tych kilkanaście minut zupełnie zawładnął klubem.

Zupełnie tak, jakby wiedział, czym najlepiej ująć publiczność.

Tomek zakończył swój występ słowami:

- "Umówmy się, to było trzęsienie ziemi. A teraz będzie tylko lepiej."
Po czym zapowiedział występ kolejnego komika.

Rzeczywiście występ Kammela okazał się prawdziwym trzęsieniem ziemi dla wszystkich, którzy pamiętają go jako grzecznego prezentera i ulubieńca starszych pań.

Kto by pomyślał, że prezenter sprawiający raczej wrażenie sztywniaka, jednak zna się na żartach?

Kammel chyba wreszcie znalazł się we właściwym miejscu.

Tomek z coraz lepszym skutkiem odzyskuje sympatie widzów i publiczności.

Udowodnił, że żadnej pracy się nie boi i łapie każdą nadarzającą się okazję do zarobku. Może teraz rozpocznie karierę komika.

Publiczność 'Ust Mariana', która już poznała jego talent, z pewnością mogłaby potwierdzić, że to całkiem dobry pomysł.

Kammel może okazać się mistrzem stand up comedy i dołączy do grona lubianych i zapraszanych na imprezy kabareciarzy:
Marcina Dańca, Jerzego Kryszaka i Cezarego Pazury.

Czekamy na następny występ i mamy nadzieję, że tym razem były prezenter telewizyjny błyśnie trochę autoironią.