Niebezpieczna szybkość
Pociąg w nowym filmie Tony'ego Scotta jest równie nieubłagany, co autobus w "Speed" Jana De Bonta - gna do przodu bez litości i hamulców, wściekły i niepowstrzymany. I tylko złośliwości mu brak - żadnego terrorysty pokroju Dennisa Hoppera, żadnych psychopatów czy niegodziwców. Tu przeciwnikiem jest szybkość sama w sobie.
29.11.2010 10:43
Podobne kino powstaje nieczęsto - zagrożenie, jak uczy hollywoodzki kanon, musi mieć ludzką twarz. A jeśli nie, to przynajmniej cielesną formę. Pociąg tymczasem jest tylko stertą rozpędzonego żelastwa - nikt go nie motywuje, nikt nim nie steruje. Jedynym przeciwnikiem jest czas. Ale Denzel Washington radził sobie już z większymi problemami. Tutaj, jako bohaterski kolejarz, ratuje sytuację niemal od niechcenia. Niepotrzebny mu pistolet, a co najwyżej doświadczenie.
"Niepowstrzymany" to kino dziwnie rozedrgane - emocje niby są, a jednak ich nie ma. Pociąg sieje spustoszenie na trasie, ale jego los jest przesądzony. To tylko hollywoodzkie kino - sprawnie zrealizowane, dobrze obsadzone, ale schematów narracyjno-fabularnych nie unikające. Co ma wybuchnąć, to wybuchnie, kto ma się pozłościć - pozłości się. Ale na koniec i tak wszyscy będą bić brawo, a dziewczyna - w sposób cokolwiek nieuzasadniony - rzuci się w ramiona bohatera...