Nigdy nie mów nigdy
Postać polskiej pisarki Katarzyny Grocholi jest powszechnie znana. W 2001 roku wydała swój pierwszy bestseller, który na zawsze zmienił jej życie oraz oblicze polskiego, komercyjnego kina. Powieść pod tytułem „Nigdy w życiu” stała się wielkim literackim przebojem, a osoba głównej bohaterki – Judyta, polską Bridget Jones. Grochola swoją powieścią zdobyła nagrodę AS EMPIK, za największą ilość sprzedanych egzemplarzy.
Tak wielki sukcesy i pochwały twórczości nie mogły nie odbić się echem w świecie kina. Powoli w Polsce zaczyna panować moda, która przyszła do nas zza wielkiego oceanu. Książki, które odniosły duży sukces, okazują się smacznym kąskiem dla producentów filmowych, którzy widzą w nich początki na dobry film, a w szczególności odpowiedni zarobek.
Bo cóż może być trudnego w zekranizowaniu poznanej już opowieści, którą trzeba tylko zamienić na scenariusz, a dodatkowo, jak w przypadku „Nigdy w życiu”, jest historią łatwą, lekką i przyjemną.
Ryszard Zatorski jest przeciętnym filmowcem. Oprócz scenariusza do „Kilerów 2-ów” i wyreżyserowaniu „Girl Guide” czy „Deja vu” niczym szczególnym nie zabłysnął. A pracy przy serialach „Na dobre i na złe”, „Złotopolscy” lub „Graczykowie” nie można nazwać wielką kinematografią. Dlatego troszkę mnie zdziwiło, że to właśnie Zatorski ma się zająć reżyserią tej komedii romantycznej.
Współpracując razem ze scenarzystką Iloną Łepkowską, której praca głównie ogranicza się do telewizyjnych produkcji, można było się spodziewać najgorszego. Dobrze, że nad wszystkim czuwała sama autorka powieści, bo nie wiadomo co powstałoby bez jej nadzoru.
Do roli głównej bohaterki przymierzano kilka znanych aktorek jak: Małgorzatę Foremniak, Agnieszkę Krukowską czy Anna Samusionek. Ostateczny wybór padł na Danutę Stenkę, która na pierwszy rzut oka nic a nic nie pasuje do tej roli. Jest to głównie aktorka dramatyczna, dla której role w komediach romantycznych były całkowicie obce. Jednak, gdy jest się dobrym artystą, to w każdym repertuarze można się… odnaleźć, czego właśnie dokonała Stenka. Wszystkich zaskoczyła swoją kreacją pokazując, jak wartościową jest aktorką.
Obok niej w filmie doskonałe kreacje stworzyli Artur Żmijewski, Joanna Brodzik, Joanna Jabłczyńska. Ta ostatnia udowodniła, że mamy bardzo zdolną młodzież, która wkrótce zmieni dobrze wysłużone pokolenie polskich aktorów.
Judyta (Stenka) jest dziennikarką, piszącą porady dla zakompleksionych czytelniczek. W życiu prywatnym wszystko ułożyło się po jej myśli, ma kochającego męża Tomasza (Jan Frycz) oraz jedyną w swoim rodzaju dorastającą córkę Tosię (Jabłczyńska). Pewnego dnia okazuje się, że z pozoru oddany mąż ma kochankę, która spodziewa się jego dziecka. Judyta bez namysłu zażądała rozwodu. Jednocześnie postanowiła się wyprowadzić i zamieszkać w pięknym, drewnianym domku, na bezkresnych przedmieściach Warszawy, gdzie tłumy ludzi zastępują gęsto porośnięte lasy, a hałas miasta zamienia się w śpiew ptaków i szum pobliskiego jeziora.
Piękny początek na rozpoczęcie całkowicie nowego życia, z mocnym postanowieniem bycia singlem, aby kolejny raz nie zostać okrutnie zranioną. Ale jak to zwykle w życiu bywa, większość planów bierze w łeb, a w szczególności gdy na horyzoncie pojawia się przystojny mężczyzna o imieniu Adam (Żmijewski). Często jednak nagięcie lub ewentualne złamanie swojej zasady może wpłynąć pozytywnie na przyszłość, czego najlepszym przykładem jest historia opowiedziana w „Nigdy w życiu”.
Pierwszym syndromem komedii romantycznej w Polsce był film z 2000 roku, pod tytułem „Zakochani”. Potem długo, długo nic, aż w 2004 roku powstała, teraz uważana za pierwowzór, komedia z dużym zabarwieniem romantycznym. „Nigdy w życiu” jest klasyczną opowieścią o miłości, do których bardzo dobrze przyzwyczaiło nas kino amerykańskie. Polskiemu wykonaniu niczego nie brakuje.
Jest dobra fabuła, perfekcyjna gra aktorów oraz pełno humoru, który idealnie komponuje się z całą historią. Treść filmu oparta jest na prawdziwych przeżyciach autorki – pisarki Katarzyny Grocholi, dzięki czemu wszystko jest bardziej wiarygodne i realne.
Od chwili powstania „Nigdy w życiu” filmowcy zaczęli sypać jak z rękawa kolejnymi komediami romantycznymi, których ilość z roku na rok się powiększa. Niestety większość z nich nie dorasta do pięt pierwowzorowi i z pewnością długo będzie on na piedestale tego gatunku filmowego.