Trwa ładowanie...
d2ok51b
08-10-2008 18:28

Od pucybuta do milionera

d2ok51b
d2ok51b

Dla większości kinomaniaków postać Ridleya Scotta jest bardzo dobrze znana. Takie filmy jak „Obcy – 8 pasażer Nostromo”, „Łowcy androidów” czy „Gladiator” otrzymały miano kultowych, zaś kunszt samego reżysera podziwiają wszyscy. Scott jest wszechstronnym twórcą, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Potrafi zrobić każdy film, bez względu na jego tematykę. W jego filmografii napotkać możemy obrazy science – fiction, obyczajowe, thrillery, wojenne, a nawet historyczne i co najważniejsze wszystkie one cechują się bardzo wysoką jakością praktycznie nie dając widzowi podstaw do niezadowolenia.

Najnowsze dzieło Ridleya Scotta nosi nazwę „American Gangster” i na szczęście nie otrzymało polskojęzycznego tytułu, bo z doświadczenia wiemy, że rodzimi dystrybutorzy potrafią sknocić oryginalne znaczenie tytułu. Reżyser zrealizował film, który jeszcze bardziej poszerzył jego horyzonty. Dla niego jest to całkowicie nowy gatunek, w którym połączono tematykę biograficzną z tłem mafijno – gangsterskim, na miarę „Ojca Chrzestnego” Francisa Forda Coppolii. Z pewnością „American Gangster” nie stanie się nigdy tak kultowy, jednak po części oba filmy mają sporo ze sobą wspólnego.

Gdy uważnie przyjrzeć się twórczości Ridleya można zauważyć, że tak jak dla Tarantino - Uma Thurman czy dla Almodóvara - Penélope Cruz, oskarowy Russell Crowe stał się etatowym aktorem Scotta. „American Gangster” to już ich trzeci wspólny projekt, który tak jak i poprzednie wyszedł wzorowo pomimo, że Crowe nie jest pierwszoplanową postacią całej opowieści. Tym razem pierwsze skrzypce gra równie znany Denzel Washington. W filmie możemy zobaczyć też Cubę Goodinga Juniora oraz członka legendarnej grupy hip-hopowej Wu-Tang Clan, RZA.

Akcja „American Gangster” toczy się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nowojorska dzielnica Harlem jest miejscem rządzonym przez mafijnych bossów, którzy swoje zyski czerpią przede wszystkim ze sprzedaży narkotyków. Głównym bohaterem jest niepozorny, czarnoskóry Frank Lucas (Washington), który jest kierowcą szefa mafii, Bumpy’ego Johnsona. Dzięki swojej pracy poznał od podszewki świat gangsterski. Kiedy nieoczekiwanie umiera na atak serca jego pracodawca, postanawia wykorzystać swoją długo zdobywaną wiedzę, stając się najpotężniejszym mafiozo Nowego Jorku. Wykorzystując swoje kontakty w Wietnamie, przemyca w trumnach amerykańskich ofiar wojny, krystalicznie czystą heroinę, rozprowadzaną na ulicach pod nazwą „Blue Magic” (Niebieska magia). Charakterystyczną cechą rozgrywającej się akcji filmu, było niemal bezkarne działanie gangsterów. Większość policji była w ich kieszeniach, dzięki czemu ich strefa mafijnych interesów mogła się sukcesywnie powiększać. Na szczęście nie wszyscy okazali się
skorumpowani. Nowy Jork miał swojego rycerza – detektywa Richiego Robertsa (Crowe), który starał się zwalczyć wszelkie zło. Stanął na czele nowo utworzonego wydziału narkotykowego, a jego priorytetem było schwytanie i osadzenie w więzieniu Lucasa.

d2ok51b

Obraz Ridleya Scotta oparty został na autentycznych wydarzeniach, a postać czarnoskórego bossa mafii jest jak najbardziej prawdziwa. Frank Lucas osobiście uczestniczył w pracach na tym filmem, dzięki czemu producenci mogli lepiej oddać realia opowiedzianej historii. „American Gangster” składa się z dwóch oddzielnych wątków. Pierwszy przeważający pokazuje, poszczególne stopnie kariery Lucasa, od pucybuta do milionera. Po drugiej stronie, bardziej w cieniu, uporczywa walka o sprawiedliwość detektywa Robertsa, dla którego jest to najważniejszy cel w życiu. Obie postacie spotykają się dopiero na końcu filmu, żeby ostatecznie postawić kropkę nad i.

Film tak samo jak inne filmy Ridleya Scotta jest bardzo dobry. Na uznanie zasługuje, oprócz gry aktorskiej, bardzo dobry scenariusz napisany przez Stevena Zailiana, twórcy takich dzieł jak „Lista Schindlera” czy „Gangów Nowego Jorku”. Cała historia jest spójna, bez zbędnych wtrąceń i usilnego przedłużenia fabuły. Pomimo znacznej długości filmu (157 minut) widzowie nie są narażeni na jakąkolwiek chwilę znudzenia. Każda scena, każdy gest czy dialog bohaterów są dopracowane do perfekcji i zadowolą nawet najbardziej wybrednego kinomana. Ridley Scott tworząc ten film, wpisał się w historię kina gangsterskiego i zapewne od tego czasu będzie z nim często kojarzony. W końcu jest wybitnym i uznanym filmowcem, który zarówno teraz jak i wcześniej nikogo swoją twórczością nie rozczarował, a wręcz przeciwnie, daje nadzieję, że dopóki on żyje, prawdziwe kino nigdy nie umrze.

d2ok51b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ok51b